niedziela, 30 czerwca 2013

8. ,, Żyjesz ? "



W pokoju pierwsze o co zahaczyłam była toaleta. Migiem wzięłam prysznic aby obmyć się piasku z ciała, przed lustrem zrobiłam sobie trochę mocniejszy makijaż, rozczesałam włosy i spięłam je w luźnego koka. Podreptałam do szafy i wyciągnęłam z niej takie ciuchy.


Tak uszykowana zeszłam na dół. Widząc minę Ryana, obkręciłam się w miejscu.
- Może być ? – zapytaÅ‚am widzÄ…c przyjaciela ubranego w koszulÄ™ w kratÄ™ i czarne jeansy.
- No pewnie. WyglÄ…dasz przeÅ›licznie. – uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚ mnie w czoÅ‚o.
Po chwili wziął mnie za rękę i razem wyszliśmy z domu. Przed płotem stała taksówka, więc pospiesznie do niej weszliśmy. Tam Ryan powiedział kolesiowi adres imprezy i nareszcie mogliśmy ruszyć.
- WiÄ™c, byÅ‚aÅ› na plaży z Twoimi koleżkami ? – usÅ‚yszaÅ‚am przyjaciela.
Cóż, w pewnym okresie czasu w Miami był mega zazdrosny o innych chłopaków. Czasami zastanawiałam się czy Ryan się nie zakochał ale zapewnił mnie, że niby nie. Serio, gdziekolwiek wychodziłam na dwór z chociaż jednym innym kolegą, którego on znał to już wypytywał mnie o różne rzeczy. Tyle, że to było kilka lat temu. Myślałam, że jemu już to przeszło. Najwidoczniej się myliłam.
- Ryan, tutaj też będziesz się czepiał moich znajomych ?
- Ale czy ja się czepiam ? Po prostu się pytam czy z nimi byłaś.
- Tak, byÅ‚am z nimi. Pasuje ? – warknęłam.
Jeszcze jedno pytanie i się zdenerwuje. Na moje szczęście akurat zajechaliśmy pod klub, więc szybko wysiadłam i weszłam do środka nie czekając na przyjaciela, który płacił taksówkarzowi za podwózkę. W klubie było sporo ludzi. Wszyscy bawili się przy dobrej muzyce. Aby zapomnieć o kłótni z Ryanem, podeszłam do baru i zamówiłam sobie drinka.
- Tu jesteÅ›. MyÅ›laÅ‚em, że już taÅ„czysz. – Ryan dosiadÅ‚ siÄ™ do mnie i zamówiÅ‚ duże piwo.
- Jak widać nie taÅ„czÄ™. – warknęłam.
Kumpel spojrzał na mnie ze smutną miną.
- Ej, no. Przepraszam, jeśli Cię uraziłem. Obiecuję, że nie wspomnę o nich dzisiaj.
Długo patrzyłam na niego i na to jak szybko opróżnił kubek z piwem. Zaśmiałam się i poczęłam pić swojego drinka, zamawiając jeszcze trzy. Przez ten czas nagadaliśmy się z Ryanem o różnych pierdołach, kiedy po wypiciu dość dużej ilości alkoholu, przyjaciel wziął mnie na parkiet. Przetańczyliśmy razem cztery szybkie i dwie wolne. Dziwiło mnie to, że aż tak bardzo rozpiera mnie energia aby przetańczyć tyle szybkich piosenek. Ale cóż, człowiek po alkoholu, potrafi czynić cuda. Nagle Ryan puścił mnie i odszedł zostawiając mnie dla jakiejś laski. Nie miałam mu tego za złe, w końcu to impreza, więc może tańczyć z kim tylko chce. Nie miałam ochoty na tańce, więc znowu podeszłam do baru i zamówiłam dwa małe piwa. Dosyć wolno je opróżniłam. Nie bawiłam się w wyścigi.
- Wybacz. – Ryan usiadÅ‚ obok mnie ale niczego nie zamówiÅ‚.
- Gdzie byłeś ?
- Musiałem z kimś pogadać. Znajoma z pracy.
- Serio ? ChcÄ™ jÄ… poznać ! – krzyknęłam i chwiejÄ…c siÄ™ zaczęłam iść w stronÄ™ parkietu.
- Nie ma takiej potrzeby, poza tym, ona już poszła. Sydney, uspokój się !
O’Connel wziÄ…Å‚ mnie na rÄ™ce i zaniósÅ‚ z powrotem na kanapy. ZamówiÅ‚ mi jeszcze jedno piwo a sam zamówiÅ‚ whisky.
- Czemu chcesz mnie upić ?
- Nie chcÄ™. Po prostu mi nie uciekaj. – puÅ›ciÅ‚ mi oko i zamoczyÅ‚ usta w alkoholu.
- A dlaczego nic nie wiem o Twojej nowej pracy ?
- Bo jeszcze ci nie mówiłem, kochanie. Pracuję w warsztacie samochodowym. Wiesz, że auta od dziecka mnie kręciły.
- Wiem. – odparÅ‚am i wypiÅ‚am piwo, które mi zamówiÅ‚.
Czułam, że mój żołądek chce wszystko zwrócić, więc biegiem udałam się do toalety. W kabinie, odczekałam parę chwil ale nic nie nastąpiło. Uczucie wymiotowania ustało. Odetchnęłam z ulgą i chcąc wyjść, zmoczyłam twarz zimną wodą. Przejrzałam się w lustrze. O mamo ! Dobrze, że mnie teraz nie widzisz. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki wchodzące do łazienki. Schowałam się w kabinie i usiadłam na kiblu. Przez niewielką szparę, zauważyłam, że obok umywalek stanęła dość ładna dziewczyna. Ubrana na styl chłopięcy to znaczy w czarne bojówki, glany i koszulę. Włosy miała rude. Naprzeciwko niej stanął.. Ryan ?! Co do cholery on robi ?!
- Okey, masz kasę ? Wiesz, że bez niej James nie pozwoli Tobie na wyścig.
- Mam. – Ryan wydobyÅ‚ z kieszeni sporÄ… sumÄ™ pieniÄ™dzy i podaÅ‚ je dziewczynie.
Powoli je przeliczyła i schowała do portfela.
- Dobra, przyjdź jutro o 12, wiesz gdzie. I radzÄ™ przyjść samemu, bo inaczej… - po tych sÅ‚owach dziewczyna wyjęła z kieszeni pistolet i wymierzyÅ‚a go w O’Conella.
Chciałam wyjść z ukrycia i rzucić się na tę wariatkę. Kto to był do cholery ! Ryan kiwnął głową i oboje wyszli z toalety. Jeszcze kilka minut siedziałam w bezruchu, po czym wybiegłam z łazienki. Podbiegłam do Ryana, który w najlepsze siedział i pił drinka.
- No nareszcie. Wszystko gra ?
- Nie. Zabierz mnie do domu i nic nie mów ! – odpowiedziaÅ‚am groźnie i ruszyÅ‚am do wyjÅ›cia.
Wieczorny wiatr lekko mnie uspokoił ale gdy tylko pojawił się ten kretyn, mój humor uleciał w całości. Wracając do domu, miałam dłonie zaciśnięte w pięści.
- Hej, mała, co jest ?
- Zamknij się. Nie odzywaj się do mnie ty kłamco.
- Ja kłamca ? Co ja zrobiłem ?!
- Powiedziałam, zamilcz ! Jeśli jesteś na tyle głupi aby się skapnąć to trudno. Twój pech nie mój.
Dalej już się nie odezwał. Przed furtką poleciało mi parę łez, Ryan to zauważył i uparcie chciał wiedzieć co się stało ale ja tylko zbyłam go ręką. Jeśli jest taki mądry aby mieć tyle pieniędzy, to jest na tyle mądry aby w końcu samemu dojść co mi jest. W środku nawet nie odezwałam się do małżeństwa, którzy patrzyli na mnie zdziwieni. Od razu udałam się do swojego królestwa, zakluczyłam drzwi, umyłam się i przebrałam w piżamę, po czym udałam się spać.
BiegÅ‚am przed Londyn. ByÅ‚a noc. Po drodze ani żywej duszy. CzuÅ‚am, że ktoÅ› mnie goni. OdwróciÅ‚am siÄ™ i zobaczyÅ‚am Ryana, biegnÄ…cego z broniÄ… w rÄ™ku. Krzyknęłam jego imiÄ™ dalej biegnÄ…c. SkrÄ™ciÅ‚am w lewo i usÅ‚yszaÅ‚am strzaÅ‚. BaÅ‚am siÄ™, że mnie trafiÅ‚. ObejrzaÅ‚am siÄ™ ale po nim ani Å›ladu, lecz ja biegÅ‚am dalej. Nagle moje nogi potknęły siÄ™ o coÅ›. Takim sposobem wylÄ…dowaÅ‚am na mokrym bruku. Zerknęłam na rzecz, której moje stopy nie zdoÅ‚aÅ‚y ominąć i ku mojemu przerażeniu, rzecz ta okazaÅ‚a siÄ™ być czÅ‚owiekiem. Z pÅ‚aczem podpeÅ‚zÅ‚am do postaci caÅ‚ej we krwi. Osoba ta leżaÅ‚a na brzuchu wiÄ™c z drżącymi dÅ‚oÅ„mi, odwróciÅ‚am czÅ‚owieka na plecy. WidzÄ…c twarz mężczyzny, wrzasnęłam, po chwili krzyczaÅ‚am. Ten strzaÅ‚.. ByÅ‚ celowany w Max’ a !
- Max ! – pisnęłam jednoczeÅ›nie siadajÄ…c na łóżku.
Mój oddech byÅ‚ przyspieszony i niespokojny. Zerknęłam na budzik. PokazywaÅ‚ 4.15. Tak bardzo chciaÅ‚am zapomnieć o tym Å›nie, że aż moje dÅ‚onie, Å›ciskajÄ…c poÅ›ciel, zrobiÅ‚y siÄ™ caÅ‚e biaÅ‚e. Jest tylko jeden sposób aby upewnić siÄ™, że to byÅ‚ tylko sen. Wzięłam telefon z półki i wybraÅ‚am numer George’a. Za każdym sygnaÅ‚em, leciaÅ‚o ze mnie wiÄ™cej Å‚ez. WiedziaÅ‚am, że to z nerwów. Gdy Max nie odbieraÅ‚, wybraÅ‚am jego numer jeszcze raz. Tym razem odebraÅ‚ po trzecim sygnale.
- Halo ? – gdy usÅ‚yszaÅ‚am jego zachrypniÄ™ty gÅ‚os, wybuchnęłam cichym, niepohamowanym pÅ‚aczem. Znowu.
- Max ! Å»yjesz ?! Boże ! Nawet nie wiesz, jak siÄ™ cieszÄ™ ! – krzyknęłam trochÄ™ ciszej aby nie obudzić domowników.
- Syd, co jest ? -  wydawaÅ‚o mi siÄ™, że chÅ‚opak już siÄ™ rozbudziÅ‚ i teraz mówiÅ‚ już normalnym gÅ‚osem.
- Nic. Po prostu on cię zabił.

Cześć i czoÅ‚em ^^ Jak widać zaczyna siÄ™ rozkrÄ™cać :) DziÄ™kuje, że chociaż nieliczni sÄ… ze mnÄ… < 3 Kocham Was x33 
PS. Założyłam nowego bloga, nie o TW .. :P Ale myślę, że równie ciekawy :)
http://rapunzarapunza.blogspot.com/ ;-* 

1 komentarz:

  1. o mrrr tak ciut kryminalnie siÄ™ robi ;P
    ale weeee ten sen z Maxiorem - brrrr. nie polubiłam tego. ale to był TYLKO sen. na szczęście.
    i Ryan ? w co on siÄ™ pakuje ?! Syd musi mu to z lba wybic. ! tak jest !

    mam nadzieje ze przemyślisz to o czym pisalysmy w mailach i niedługo pojawi się nexcior ;)

    :*

    OdpowiedzUsuń