poniedziałek, 26 sierpnia 2013

11. ,, Wzięłaś ją ? '' + The Versatile Blogger

Kuźwa, jestem w totalnym szoku :O Piszę bloga od niedawna a już dostałam nominacje do ,, The Versatile Blogger '', za którą bardzo dziękuję kololowa98. ; * Mam nadzieję, ze nie zawiodę was kolejnymi rozdziałami i tak jak do tej pory, będą was zadowalały. :)

No, dobra, trzeba się wziąć do roboty ; p

Zasady :

;podziękować za nominację osobie, dzięki której zostałeś włączony do gry
;pokazać na blogu nagrodę Versatile Blogger Award
;ujawnić 7 faktów dotyczących własnej osoby
;nominować 15 blogów, które według nominowanego na to zasługują
;poinformować o fakcie nominowania autorów blogów

Jeszcze raz dziękuję kololowa98 <3
                                      
                                 
            No to teraz fakty :)

1. Mam arachnofobię.
2. Prowadzę jeszcze jednego bloga, nie o TW.
3. Jestem jedynaczką.
4. Jestem osobą kłótliwą.
5. W przyszłości chcę być policjantką.
6. Nie wyobrażam sobie jednego dnia bez muzyki.
7. Słucham Celine Dion-uspokaja mnie.

Nominowani:
* Camille Lelek
* Ronnie
*strange sykes
*Nika_TW
*Smile. 
* Werka :3
* S an
* Ka_ren
* Jestę Sufitę.
*Claudia Xyz
* Alejandra Shadowhunters 
*Kia
*Jayla
*Martitta
*Dreamer.



Bosz, jak ja nie lubię nominować, straasznie dużo z tym roboty.. :c
No ale teraz rozdział :



Jechaliśmy w ciszy. Każdy z nas był zajęty czymś innym. Siva był skupiony na drodze, za to ja uparcie myślałam nad tym, co Max chciał mi powiedzieć. Chyba nigdy się tego nie dowiem.
- Jesteśmy.
Zerknęłam na Mulata, który stał już przy drzwiach od domu. Wytrzeszczyłam oczy. Teleportował się czy co ?! Potrząsnęłam głową i wyszłam z auta, po czym podeszłam do chłopaka. Nacisnęłam klamkę i po chwili staliśmy już na korytarzu.
- To ja ! – krzyknęłam a przed moimi oczami wyrósł John.
- Tak wcześnie ? Myślałem, że poszłaś na imprezę. Gdzie Ryan ?
- Nie wiem, i mam to gdzieś. Sue jest ?
- Tak, w kuchni.
Zauważyłam, że mężczyzna patrzy na mojego towarzysza.
- Oł, sorki. John to jest Siva. Przyjaciel.
Oboje podali sobie ręce. Nakazałam chłopakowi iść do mojego pokoju a sama weszłam do kuchni, gdzie Sue robiła herbaty.
- Sue, chciałabym zrobić coś zimnego do picia. Masz może pomysł ? – rzuciłam i podeszłam do kobiety.
- Cóż, ja zawsze robię shake. – zerknęła na mnie i się uśmiechnęła. – Zrobię wam, tylko jaki chcecie smak ?
- Truskawka. – odpowiedziałam wdzięczna, za pomoc, po czym cmoknęłam ją w policzek i uciekłam do pokoju.
Gdy tylko weszłam rzuciłam zniechęcony wzrok na Sive. Kaneswaran siedział na łóżku i pisał do kogoś esemesa. Westchnęłam, wygrzebałam wygodniejsze ciuchy, po czym zniknęłam w łazience. 

                                       

     
     

Tak ubrana i uczesana, wyszłam z toalety i usiadłam po turecku na środku łóżka.
- Siva ?
Dotknęłam lekko jego ramienia. Chłopak odwrócił się i z uśmiechem usiadł tak samo jak ja.
- No więc.. – zaczęłam ale do pokoju ktoś zapukał. – Eh, proszę.
Do środka weszła Sue i podała nam shake.
- Dziękuje. – uśmiechnęłam się.
- Ja też dziękuję. – powiedział Siva i wyszczerzył się do kobiety.
- Proszę skarby. Sydney, jadę z Johnem do sklepu, więc macie cały dom dla siebie.
- Okey.
Przy drzwiach Sue odwróciła się i puściła do mnie oko.
- Za głośno się ni zachowujcie. – i wyszła z pokoju ze śmiechem.
Palnęłam się w czoło, i zaczęłam wysłuchiwać zarażającego śmiechu Sivy. Przez niego, po kilku sekundach, wtórowałam mu swoim śmiechem.
- Fajni ta twoja parka. – rzekł Kaneswaran, gdy już ochłonęliśmy.
Upiłam łyk napoju i wypuściłam powietrze.
- Fajna a Sue robi niezwykłe shake.
Chłopak pociągnął kilka łyków i uśmiechnął się.
- Naucz się je robić. Prooszę ! – zrobił oczy kota ze Shreka.
- O mamusiu. No postaram się. – puściłam mu oko.
Po kilkach pociągnięciach słomki zauważyłam, że Siva zmarkotniał.
- Ej, co jest ?
- Nie wiem. Czuję się winny.
- Czego ? – patrzyłam na niego zdziwiona.
- Nie byłem przy Tobie gdy Ryan cię zabrał. – Siva spuścił łeb w dół i wpatrzył się w kubek.
Zrobiło mi się go żal. Przeze mnie się obwinia a to moja wina, bo powinnam wyrwać się Ryanowi jeszcze w klubie a nie dopiero jak postawił mnie za klubem.
- Siva – podniosłam swoją ręką jego głowę. – To nie jest Twoja wina. Nie obwiniaj się, bo nie masz za co. Ryan to mój przyjaciel więc ja to z nim załatwię. Dam sobie radę, braciszku. – na ostatnim słowie uśmiechnęłam się.
Mulat długo na mnie patrzył, oczywiście bez słowa, aż w końcu przysunął się do mnie. O nie ! Wstrzymałam powietrze ale na szczęście Siva jest wierny swojej dziewczynie bo on tylko mocno mnie do siebie przytulił. Z ulgą, wypuściłam powietrze i również go przytuliłam. Musiał być to słodki widok. Dwójka przyjaciół, którzy się do siebie tulą. Oooooo ^^ Uroczo, na pewno. Nagle jakby mnie prąd popieścił, wstałam szybko i zaczęłam przeczesywać szafę z ubraniami.
- Czego szukasz ?
Długie szykanie, przyniosło właściwy efekt. Rzecz, którą szukałam leżała na dnie szafy. Schowałam ją za plecami i stanęłam naprzeciwko Sivy, który patrzył na mnie zdziwiony. Uśmiechnęłam się i pokazałam mu znalezisko.
- O rzesz ! – pisnął i wstał. – Nadal ją masz ? W ogóle wzięłaś ją ? Tutaj, z powrotem ?!
- No tak. Wiesz, ona przynosi mi szczęście. – zaśmiałam się i podałam czarną bluzę jej prawowitemu właścicielowi.
- Ale przecież ja ci ją dałem. – Siva przyjrzał się bluzie i uśmiechnął się.
- No ale ja obiecałam ci ją oddać. Nie pamiętasz ? – podeszłam do niego i przytuliłam go.
On po czasie, zrobił to samo.

2 lata wcześniej, Londyn

- Sydney, wstawaj, bo spóźnimy się na zbiórkę !
Otworzyłam oczy. Nade mną stała wkurzona Jasmine. Z ciężkim westchnięciem, usiadłam na łóżku i przetarłam oczy.
- Dobra, jak masz mi tak marudzić, to idź już. Ja cię dogonię. – mruknęłam i powlokłam się do łazienki.
Biorąc prysznic, usłyszałam trzask zamykanych drzwi. No, nareszcie sama. Od trzech dni tu jestem a już boli mnie głowa od jej wrzasków i gadania jaki to nasz przewodnik jest boski. Blee. No ale cóż. Są gusta i guściki. Po krótkiej chwili w kabinie, rozczesałam włosy, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się.

                                               
      

Tak uszykowana, wyszłam z pokoju, wcześniej chowając telefon do kieszeni. Zbiegłam ze schodów i wyszłam z hotelu. Wrrr, trochę zimno. No ale nic to, trzeba iść bo inaczej wkurza się na mnie. Ogólnie mi to wisi ale nie miałam ochoty słuchać Jasmine, więc ruszyłam przed siebie, ocieplając się dłońmi. Na jakimś placu, stanęłam zdezorientowana. Nie wiem, gdzie ma się odbyć zbiórka. Eh, tylko mnie się może to zdarzyć. Wyciągnęłam komórkę i napisałam szybkiego esemesa do Jas.
- E, gdzie jest zbiórka ?
Czekając na odpowiedź, rozejrzałam się. Było mało ludzi. Cóż, nie dziwię się. Patrząc na niebo zdajesz sobie sprawę, że zaraz będzie padać. No tak, pogoda w Londynie różni się nie co od tej w Miami. Nagle dostałam wiadomość.
- Boże, wiedziałam, że tak będzie. Mówiłam wczoraj, obudź się wcześniej a ty zawsze swoje. Zbiórka jest pod Pałacem Buckingham. Pośpiesz, bo Brian nie będzie na ciebie czekał. ;).
Zazgrzytałam zębami i wsunęłam komórkę do kieszeni. Zajebiście. Akurat trafię tam bez mapy. Pech idzie za mną ślad w ślad. Zrezygnowana, usiadłam na ziemi i podparłam głowę na dłoniach. Nie minęła minuta a ktoś stanął nade mną i wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Boże, ratujesz mnie z opresji ? Spojrzałam w górę i moim oczom ukazał się brązowoskóry chłopak. Znajomy dla mnie. Zagryzłam wargę i z jego pomocą, wstałam.
- Zgubiłaś się co ? – zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Skąd wiesz, że na kogoś nie czekam ? – zapytałam przyglądając się chłopakowi.
- Inaczej nie siedziałabyś ze smutnym wyrazem twarzy, poza tym gdybyś znała choć trochę Londyn, wzięłabyś ze sobą coś ciepłego typu bluzę, więc musisz być turystką.
Wtopa.
- Niech będzie. Jestem tu na wymianie i mam zbiórkę pod pałacem Buckingham ale w ogóle nie mam pojęcia gdzie to jest. – odparłam i spojrzałam chłopakowi w oczy.
- Chodź, zaprowadzę cię. – uśmiechnął się i chciał już ruszyć ale złapałam go za rękę.
- Sorki, ale nie chcę przeszkadzać, tobie. – powiedziałam i palnęłam się w czoło z własnej głupoty.
- Spokojnie, mam czas. No dalej. – zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę.
Szliśmy chwilę w ciszy, którą on przerwał.
- Jestem Siva. – zerknął na mnie i strzelił do mnie swoim zajebistym uśmiechem.
- Sydney. Może wydawać się to dziwne ale wydajesz się być kimś kogo znam. – zmrużyłam oczy.
- Może dlatego, że śpiewam w zespole.
- Jakim ? – szok.
- The Wanted, Syd. – odparł i ściągnął z siebie bluzę.
- Hmm. – zamyśliłam się – Aaaaa, dobra. Znam. Chyba. – potrząsnęłam głową.
Spojrzałam na niego i podniosłam do góry brew. Chłopak trzymał w dłoni bluzę, po czym podał mi ją do ręki.
- Proszę.
- Ehm, dziękuję. – uśmiechnęłam się i nałożyłam na siebie jego bluzę.
Mmmm, kocham perfumy chłopaków. A te normalnie zasługują na Oskara. Opatuliłam się nią i stanęłam bo staliśmy koło pałacu a przed nim widoczna była moja kochana grupa.
- I jesteśmy. Poradzisz sobie co ?
Spuściłam łeb w dół i stanęłam przed mulatem. Spojrzałam na niego i obdarzyłam go ciepłym uśmiechem.
- Dziękuję. Gdyby nie ty, to pewnie jeszcze bym tam siedziała. – szepnęłam a chłopak objął mnie i uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy. Muszę lecieć, bo chłopacy się będą czepiać.
- Jasne. Do kiedyś tam. – powiedziałam  i odsunęłam się.
Zaczęłam iść w stronę grupy ale momentalnie stanęłam i krzyknęłam.
- Siva, a bluza ?!
- Dobra tam. Oddasz przy okazji – krzyknął.
- Oddam gdy tylko cię zobaczę. Obiecuję. – wrzasnęłam a Siva kiwnął głową i ze śmiechem ruszył przed siebie.
Zaśmiałam się i podbiegłam do przewodnika, który strzelał  z oczu piorunami.

No i jest, 11 rozdział :d Przyznam szczerze, że nie za bardzo mi się podoba ale cóż, musiałam coś dodać bo S an truła by mi tyłek :D Pozdrawiam przy okazji : * No więc, kolejny rozdział być może jeszcze w tym tygodniu ^^ Do następnego : )
Ps. Dziękuję za każdy komentarz, Kocham was . ! x33