środa, 5 czerwca 2013

3. ,, Zostaw ją ! ''



Rano obudziło mnie poranne słońce. Łał, w Londynie było słońce. Szoken pizden. Looknęłam leniwie na zegarek. Była 10 więc nie tak źle. Wstałam i powłóczyłam się do łazienki. Stwierdziłam, że prysznic wezmę wieczorem. Umyłam twarz, włosy związałam w warkocz i zrobiłam lekki makijaż. Z szafy wyciągnęłam jeansowe krótkie spodenki, białą bluzkę z wisienkami do tego kolczyki z tymi owocami i jakiś złoty łańcuszek. Na nogi włożyłam białe trampki za kostkę. Tak pogodnie nastawiona na dzisiejszy dzień, zbiegłam na dół gdzie już czekało na mnie małżeństwo z naleśnikami na śniadanie. Usiadłam naprzeciwko nich.
- O, jaka miła niespodzianka. Dziękuję. – zabrałam się za jedzenie – A Ryan już jadł ?
- Nie, zajrzałam do niego niedawno i sprzątał. – Sue zaczęła się śmiać poczym zatopiła usta w kawie.
- Dobry chłopak. – przytaknęłam.
Po pysznym posiłku, powiedziałam dwójce, że idę na spacer i aby powiedzieli o tym Ryanowi. Gdy pożegnali się, wyszłam. Na dworze było niesamowicie ciepło. Całe szczęście, że pomyślałam o okularach bo nie wiem jak bym inaczej wytrzymała. Po drodze, mijało mnie masę ludzi. Najczęściej jakieś pary. Aż się niedobrze robiło, nie dlatego, że sama nie miałam chłopaka ale po prostu to wkurzające. Jakby nie mogli całować się w domu tylko w miejscu publicznym. Przechodząc obok sklepu spożywczego, pomyślałam, że do niego mam nawet blisko. Jakieś 2 kilometry. Udałam się w stronę Abbey Road. Żałowałam, że nie wzięłam z domku aparatu. Tutejsze domy były o wiele lepsze niż te w Miami. Właśnie mijałam jakiś klub, gdy usłyszałam dobywające się ze środka jakieś melodie. Ciekawa, kto gra, weszłam po cichu. Bałam się, że ktoś mnie przyłapie a to nie byłoby za fajne. Skierowałam się w stronę Sali, z której ktoś zaczął śpiewać znaną mi piosenkę. Na scenie stało pięciu chłopaków. Skądś ich znałam ale za Chiny nie potrafiłam sobie przypomnieć. Podeszłam po cichu bliżej i już po chwili stanęłam pod sceną ukryta w cieniu. Zmierzyłam każdego chłopaka ale mój wzrok padł na szczególnie jednego. Ów chłopak był wysoki, miał brązową cerę i wystające kości policzkowe. Skąd ja go do cholery znałam. Puknęłam się w czoło. No, dalej młoda, myśl ! Myśl, myśl, myśl. Hm, może z wakacji na Hawajach. Nie. Podróży do Hiszpanii ? Ta, jasne. Wymiana do Londynu dwa lata temu.. Siva ?! O fuck ! No, no, no. Nie chwalił się, że jest w zespole. Nie no, chwalił ale musiało mi to wypaść z głowy co często mi się zdarzało. Chciałam wyjść z ukrycia ale oczywiście musiałam potknąć się o zasilacz od gitary i jebnąć na ryj. Narobiłam przy tym niezłego huku. Oczywiście, chłopaki przestali śpiewać. Podniosłam się i spojrzałam na ochroniarza, który nagle wyrósł przede mną.
- No, czeeeeeeeść.. – pomachałam gościowi i chciałam uciec ale facet chwycił mnie i przewiesił sobie przez ramię, po czym zaczął kierować się do wyjścia.
- Wstęp zabroniony ! – warknął.
- No ale, ja go znam ! – podniosłam głowę i bum ! moje oczy spotkały się z oczami Sivy.
Przez chwilę, patrzył na mnie jakby mnie nie kojarzył ale po chwili zrobił gały jak pedały.
- Paul, zostaw ją ! – krzyknął i zeskoczył ze sceny.
Ochroniarz postawił mnie na ziemie a ja rzuciłam mu wzrok zabójcy. Podbiegłam do Sivy, który jak tylko do mnie dobiegł, chwycił mnie w ramiona i obrócił.
- Ja pierdole, Sydney ! Co ty tu robisz ? – zapytał i mocno mnie przytulił.
- Siemka. – wydusiłam bo Mulat miażdżył moje płuca.
Gdy ochłonął, wziął mnie za rękę i zaczął ze mną iść w stronę jego kumpli.
- Aha, no.. Yyy, wiesz przyjechałam z kolegą zacząć tutaj nowe życie. – odpowiedziałam przypomniawszy sobie o pytaniu chłopaka.
- No to zajebiście. Przynajmniej odświeżymy znajomość. – rzekł i podszedł do swoich ziomów. – Poznaj największych debili świata: Jay – wskazał na Loczka – Nathan – pokazał na chłopaka z włosami podniesionymi do góry – Tom – brunet podał mi dłoń – i Max. – kiwnął głową na łysego.
- Cześć, Sydney. – przedstawiłam się.
Każdy z nich uśmiechnął się po czym Jay i Max zaczęli bić dla zabawy Sive.
- Mmm, no.. Kaneswaran nie mówił, że ma takie ładne koleżanki – spojrzałam w bok na Nathana.
- Bo nie ma. – zaśmiałam się – To co teraz śpiewaliście, co to był za kawałek ? –zapytałam Toma.
- Warzone. – odpowiedział Nathan i zrobił do mnie brewki.
- Kuźwa, młody, ona się mnie pytała ! – Tom zrobił focha i usiadł na fotelu.
- Jezu.. – Nathan przewrócił oczami i podszedł do Toma.
Lekko zdezorientowana patrzyłam na chłopaków. Jeju, gdybym miała takich kumpli w Miami.. Pewnie nie zdecydowałabym się na przyjazd tutaj.
- Ej dobra, ogarnijmy się.. – Siva odepchnął Maxa i Jaya i podszedł do mnie. – Więc, powiadasz, że będziesz sobie teraz tutaj żyła..
- No tak. Wiesz, jutro idę na rozmowę o prace do takiej jednej firmy. Ponoć dobrze płacą. – zaśmiałam się i spojrzałam na Mulata. – Kurdę, dwa lata zleciały jak z bicza strzelił. Nie zmieniłeś się za bardzo. – przyznałam.
- Hahahaha, dzięki. Za to ty bardzo. – chłopak dał mi całusa w polik.
Oboje zerknęliśmy na chłopaków, którzy patrzyli na nas uśmiechając się i ruszając brwiami. No tak, nawet w takich chwilach, męski testosteron nie da o sobie zapomnieć.
- Bardzo śmieszne, idioci. – mruknął Siva.
- Eeeeeeeej..
Zaczęłam się śmiać ale po chwili z mojej kieszeni wydobył się mój zajebisty dzwonek więc przeprosiłam chłopaków i odeszłam na bok odebrać.

Oczami Sivy

- Ja pierdole, moglibyście nie robić z siebie większych debili niż jesteście. Nie przynoście mi wstydu ! – krzyknąłem i pokręciłem głową.
Boże, co za dzieci.
- No dobra, stary uspokój się. Ale nic nie mówiłeś, że masz taką miłą znajomą.
- Nathan, ty się lepiej nie odzywaj. Nie mówiłem, bo zapomniałem, ludzie minęły dwa lata. – powiedziałem i zerknąłem na dziewczynę, która stanęła przy Tomie.
- Miło było was poznać ale muszę lecieć. Kumpel się niecierpliwi i takie tam. Na razie.
- Czekaj, odprowadzę cię. – powiedziałem i od razu uciszyłem wzrokiem chłopaków.
Oboje wyszliśmy z klubu i udaliśmy się w stronę jej domu. Na początku milczałem no bo w sumie nie wiedziałem o czym mam z nią gadać.
- Wiesz, czytałam na jakimś forum o was, że masz dziewczynę. To prawda ?
- No tak, mam. Nareesha. – uśmiechnąłem się. – A ty kogoś masz ?
- Ja ? Nie, nie.
- Aż trudno uwierzyć. – powiedziałem i oboje zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili stanęliśmy już pod jej domem.
- Chcesz wejść ?
Podrapałem się po głowie niepewnie.
- Emm, no mogę ale na chwilę. – odparłem i wszedłem za nią do środka.
- Sue, to ja !
Z kuchni wyszła siwa kobieta w średnim wieku ubrana w fartuch. Podeszła do nas i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Ooo, jeden dzień i już przyprowadzasz adoratorów ?
Zerknąłem na Sydney.
- Nie, to mój kolega. Siva to Sue.
Podałem kobiecie dłoń, po czym Syd pociągnęła mnie na górę. Weszliśmy do jej pokoju. Łooo. W porównaniu do pokoju chłopaków, to był piękny widok. Wszystko było w niesamowitym porządku. Zero bałaganu. Usiadłem na łóżku i patrzyłem na dziewczynę, która podsunęła naprzeciwko mnie krzesło.
- No, opowiadaj.
- Ale co chcesz wiedzieć ? – uśmiechnąłem się.
- No wszystko co działo się w ciągu tych dwóch lat.
- Hmm, no więc nagraliśmy parę piosenek, potem wyjechałem z Nareeshą do Włoch na tydzień no a później jakoś leciało. No a u Ciebie ?
- No wiesz, szkoła, dom, szkoła. A tak serio to mama znalazła se chłopaka, całkiem spoko, no i .. W sumie to by było na tyle.
- Hahaha, no to fajnie. Słuchaj, wpadniesz jutro do nas po pracy ? Przyjechałbym po Ciebie. – zaproponowałem.
- No nie wiem Siva..
- No weź. Proszę.
W tym momencie do pokoju wszedł jakiś chłopak w samych bokserkach. Zatrzymał się gwałtownie i zmierzył mnie.

Oczami Sydney

O szlak ! Zapomniałam o Ryanie. Kuźwa. Widząc spojrzenie jakim darzył Sive, podeszłam do niego i chwyciłam go za nadgarstek.
- Uspokój się. To jest Siva, kolega z wymiany. – zerknęłam na Mulata – A to Ryan, mój najlepszy przyjaciel.
Ku mojemu zadowoleniu, Kaneswaran wstał i podał dłoń Ryanowi. Myślałam, że już będę musiała wydrzeć się na O’Connela ale na szczęście, po chwili również przywitał się z Sivą.
- Okey, młoda ja spadam. To co, jutro o 14 pod Twoją firmą ?
- Jasne. Do zobaczenia. – pocałował mnie w polik i wyszedł.
- Skąd go znasz i gdzie jutro z nim idziesz ? – Ryan podszedł do okna i oparł się o ścianę.
- Mówiłam już, z wymiany. Jadę z do domu jego zespołu.
- Wiedziałem, że skądś go znam. On z The Wanted tak ?
- Spostrzegawczy jesteś. A teraz wynocha bo chcę odpocząć. – wygoniłam przyjaciela i dosiadłam się do lapka.
Weszłam na skype’a. Jeah, mama dostępna. O razu nacisnęłam zieloną słuchawkę i uśmiechając się, patrzyłam na twarz mamy i Jordana.
- Cześć rodzinko.
- Córeczko ! Jak tam ? Gdzie mieszkacie ?
- Spokojnie mamuś. U mnie dobrze, spotkałam kolegę z wymiany tej co byłam na niej dwa lata temu. 
- To dobrze, skarbie. A jak wam się mieszka ?
- Też dobrze. Te małżeństwo co nas przyjęli pod swój dach, jest bardzo miłe. Traktują mnie i Ryana jak swoje dzieci, których chyba nie mają.. – uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek. Omomomom, było już po jedenastej. A jutro praca. – Kochani, ja kończę. Trzymajcie kciuki jutro, bo idę na rozmowę do pracy. Pa. – pomachałam mamie i Jaredowi, po czym rozłączyłam się.
Wyłączyłam laptopa, przebrałam się w piżamę i uderzyłam w kimono.

Hejka :* Dziękuje za komentarze, są dla mnie bardzo ważne ^^ Mam nadzieję, że rozdział się spodobał bo mi jakoś nie przypadł do gustu .. Jakiś taki nudny i wgl beznadziejnie napisany.. :/ No ale cóż... Miłego czytania kolejnych rozdziałów.. Buziak <3

4 komentarze:

  1. wiedziałam, że wymyślisz jakiś orginalny i inny sposób na zapoznanie się z chłopakami :)

    "oczywiście musiałam potknąć się o zasilacz od gitary i jebnąć na ryj. " <- loooool jaką bekę miałam z tego zdania xD
    jakby siebie widziala xD

    rozdzialik bardzo mi się podoba i mowie 3xTAK dla kolejnych.
    no i jestem ciekawa kolejnego spotkania z Sivą, hello ;)

    do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. hahhaha, baaardzo pozytywny rozdział i wgl blog. :D
    czuje, ze bedzie na liście moich ulubionych. <33
    tak jak komentarz wyżej, zdanie z zasilaczem rozwaliło mnie. :D
    nie spodziewałabym sie, że tak oryginalnie się zapozna z chłopakami i umówi.
    aww. :3
    czekam na nn. <3
    wenyy .

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Berry i S an. Zdanie o zasilaczu mnie rozwaliło <3 Kocham cię laska i zapraszam na http://nadzieja-nigdy-nie-umiera-zapamietaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. dokładnie, zasilacz był mega ; D

    fajny pomysł na spotkanie chłopców ;)

    czekam na nexta ; D

    OdpowiedzUsuń