wtorek, 25 czerwca 2013

7. ,, Powinienem się domyśleć ''



W momencie gdy przez chwilę byłam pod wodą, miałam przed oczami egzekucję, która wykonam na chłopakach. Na całe szczęście, że dobrze pływam. Z małym brakiem tlenu, podpłynęłam do dwóch par nóg, mając nadzieję, że to któryś z nich, chwyciłam ich stóp i pociągnęłam pod wodę. Szybko się wynurzyłam i z zadowoleniem, stwierdziłam, że na brzegu stali tylko Tom, Siva i Jay. Czyli moi kochani Max i Nathan siłowali się pod wodą. Zadowolona z siebie, wyszłam na brzeg.
- Z czego się śmiejecie ? – zerknęłam na chłopaków, którzy leżeli ze śmiechu.
Ku mojemu przerażeniu, zza krzaków wyszła pozostała dwójka z zespołu O !
Z wody wynurzyła się para chłopaków. Ich mina nie zachęcała do podejścia i przeproszenia, ale gdybym tego nie zrobiła, byłoby to mega chamskie z mojej strony. Dlatego z niewielkim uśmiechem, podeszłam do nich i założyłam ręce za siebie. Oboje patrzyli na mnie jak na debilkę.
- Em, wybaczcie ten wypadek.. Chciałam aby któryś z nich.. – wskazałam na zespół – był na waszym miejscu. Jeszcze raz przepraszam. – wydukałam z rękoma ułożonymi w pięści, podeszłam do chłopaków. – Zabiję was ! – krzyknęłam i zaczęłam ich gonić. Nie było łatwo nadążyć za nimi ale na szczęście mój plan zabicia wykonam na Tomie i Jayowi. Wrzuciłam ich do jakiegoś dołu z piachu, które jakieś dziecko wykopało, po czym ( słodkie dzieci mi pomogły ;P ) wodą zapełniałam dół.
- No Sydney ! Przepraszamy. – powiedzieli z uśmiechem.
- Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć. – rzuciłam ze śmiechem.
Po całej robocie, spojrzałam na swoje dzieło z bananem na twarzy.
- No to się popisałaś, beybe. – moim uszom ukazał się głos Max’a.
- Ażebyś wiedział. Macie dowód, co zrobię z wami gdy jeszcze raz wywiniecie mi taki numer.
Podbiegłam do swoich rzeczy, bo usłyszałam swój telefon. Na ekranie pojawił mi się numer Ryan’a więc z uśmiechem odebrałam.
- Co jest ?
- No jak to co ? Mam pracę więc idziemy na imprezę. Gdzie jesteś ?
- Na plaży z chłopakami ale już wracam. Poczekasz na mnie, nie ?
- Eh, tak. Tylko ruchy.
- Się robi, szefie. – rozłączyłam się i szybko nałożyłam na siebie ciuchy.
- Już się zbierasz ? – zapytał Siva idący z resztą u boku.
Ta, przyjaciele zawsze uratują co ? Zmrużyłam oczy patrząc na bruneta i loczka.
- Tak, idę na imprezę z przyjacielem. – powiedziałam, pocałowałam każdego w policzek i już miałam iść na przystanek autobusowy, kiedy obok mnie znalazł się Max.
- Odwiozę cię. – rzucił z uśmiechem i otworzył mi drzwi od samochodu Parkera.
- Nie możemy jechać Twoim samochodem ? – zerknęłam na pojazd Georga, który stał zaraz obok auta Toma.
- No, moglibyśmy ale nie chce mi się wracać po swoje klucze, a Tom miał swoje na wierzchu.
Wzruszyłam ramionami i usiadłam obok Łysego, który już odpalał silnik. Po drodze do Sue i Johna, między mną a Max’em trwała cisza. Nie lubiłam siedzieć cicho, dlatego postanowiłam zapodać jakiś temat.
- Więc.. – zaczęłam.
- Pójdziesz jutro ze mną na imprezę ?
O szok ! Dzisiaj impreza i jutro. A w poniedziałek do pracy.
- No nie wiem Max..
- Spokojnie, będzie tam cały zespół, wiesz w końcu jutro mijają 4 lata od kiedy założyliśmy zespół i tak se pomyślałem, że może chciałabyś..
- Przyjdę. – odpowiedziałam widząc ile to dla niego znaczy.
Nie wiem czemu, ale im dłużej przebywałam z tym człowiekiem, tym gorzej znosiłam rozstania, nawet tak bezsensowne jak jeden powód: dom. Oh, moje życie to ciągłe szaleństwo.
- Serio ? To świetnie. Wpadnę po ciebie o 17. Może być ?
- Jasne.
- Dasz mi swój numer ?
- Nie ma problemu. – podał mi swoją komórkę a ja szybko zapisałam na niej swój numer.
Spisałam też jego numer na swoim telefonie, po czym oddałam komórkę właścicielowi.
Chwilę jeszcze gawędziliśmy o jutrzejszej imprezie, po czym Max zaparkował pod moim ,, domem ‘’.
- Dzięki za podwózkę.
Odwróciłam głowę i wtedy moje oczy spotkały się z jego oczami. O Święty Panie ! Czemu, czemu stwarzasz takich niesamowitych mężczyzn ?! Posiedziałabym jeszcze w takiej sytuacji z niewiadomo ile godzin ale myśl, że przyjaciel będzie miał focha, pobiła chęć patrzenia na Georga. Przysunęłam się do niego, pocałowałam go delikatnie w polik i ruszyłam szybko do środka. Oddychałam miarowo aczkolwiek za szybko jak na mój normalny oddech.
- No nareszcie ! Co tak długo ?
- Co ? A tak. A nic. Eeee.. – złapałam się czoła.
Ryan podszedł do okna i zerknął na mnie pobłażliwie.
- Twój kochaś już pojechał. Powinienem się domyśleć, czemu tak długo siedziałaś u niego w aucie.
- To nie jest mój kochaś. Poza tym nic nie robiliśmy.. To tylko niewinne patrzenie sobie w oczy. – rzuciłam i pobiegłam do siebie na górę przebrać się.
Zdążyłam jeszcze usłyszeć śmiech Ryana. Oczywiście.

Helloł misiaki <33 No jakoś idzie z tym blogiem aczkolwiek wolałabym mieć więcej czytelników ale cóż.. :P Gdyby co, to od następnego rozdziały akcja się rozkręci.. :D 
Właśnie wróciłam z wycieczki szkolnej. Było ZAJEBIŚCIE i dzięki temu, że było tak fajnie, mam wene na następne rozdziały.. :) Ale wszystko w swoim czasie.. ^^ Do next'a < 3

2 komentarze:

  1. Łoł łoł łoł - Maxymilianie, nie próżnujesz ;D ... już laseczkę na impreze ma, no zobaczcie ;)
    eeeeeeee ale będzie fajnoooooo ... już nie mg się doczekać !! :)

    poza tym rozweselila mnie niezle wizja zemsty na chłopakach za wrzucenie do wody ;) hah dobre to było !

    a co do czytelnikow - znajda się, uwierz mi :). pisz jak najlepiej umiesz i tyle. reszta pojdzie sama ;)

    do następnego Rybo ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział :)
    imprezowa dziewczyna nie ma co xD
    czekam na next i mam prośbę, bo byłoby fajnie gdybyś dodała "Obserwatorów" do bloga, bo wtedy wiedziałam, że dodałaś rozdział, a tak zawsze po premierze się dowiaduje :)
    taka tam malutka prośba z mojej strony :*

    OdpowiedzUsuń