poniedziałek, 19 sierpnia 2013

9. ,, Zawsze możesz na nas liczyć, mała ''



- Kto mnie zabił ? – dopytywał się George.
Opanuj się kobieto, przecież nie możesz mu powiedzieć. Nie teraz.
- Nikt.
- Jezu, Sydney ! – rozłączył się.
Boże, robię z siebie idiotkę. Rzuciłam wściekła telefonem o podłogę ale usłyszałam jak ktoś wychodzi z pokoju więc szybko położyłam się i udawałam, że śpię. Moment, drzwi były zakluczone, więc miałam w dupie czy ktoś tu wejdzie, bo nie wejdzie. Moje oczy powoli się zamykały ale moje wyostrzone zmysły usłyszały delikatne pukanie w okno. Po cichu, z lekkim strachem otworzyłam je, stojąc pod ścianą. Do pokoju wszedł Max. Ubrany był w czarny podkoszulek i szare spodnie do kolan. Zamknął okno i podszedł do mnie. Parę sekund patrzył na mnie, aby po chwili mnie przytulić. Z oddechem ulgi, wtuliłam się w niego mocno. Jednak nic mu nie jest. Boże, jednak istniejesz ! Kocham cię za to !
- Co się stało ? – zapytał patrząc mi w oczy.
- Nic. Teraz już jest dobrze. – uśmiechnęłam się.
Chłopak pokręcił głową, otarł mi łzy i zaniósł na rękach do łóżka. Delikatnie mnie na nim położył i przykrył kołdrą. Gdy zobaczyłam, że kieruje się do wyjścia, a raczej okna, pisnęłam.
- Proszę, nie odchodź. Boję się. – szepnęłam.
Max zerknął na mnie. W jego oczach musiałam wyglądać jak małe stworzenie, które boi się nie wiadomo czego. Bałam się, że mnie zostawi. Nie przeżyłabym kolejnego takiego snu. George podszedł do łóżka, zdjął buty i położył się obok mnie. Kiedy tak leżał na boku, wtuliłam się w niego, tak mocno jak tylko umiałam. Musiałam czuć jego obecność podczas snu. Już miałam zamknąć oczy ale poczułam, że chłopak mnie przytula. Zerknęłam na niego i ujrzałam po ciemku jak się uśmiecha. Odwzajemniłam gest i usnęłam.
Rano obudził mnie hałas na dole. Pewnie było już późno bo domownicy zaczynali krzątać się po kuchni. Wstałam, przeciągając się. Już chciałam położył stopy na dywanie ale w ostatniej chwili przypomniała mi się noc i.. Max. Odwróciłam gwałtownie głowę w bok ale nikt nie leżał na drugiej połówce łóżka. No tak, ta piękna chwila nie mogła być wieczna. Westchnęłam i powlokłam się do łazienki. Tam umyłam się i rozczesałam włosy. Z szafy wyciągnęłam odpowiednie ciuchy i nałożyłam je na siebie.
                                        

 Powoli odkluczyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Zeszłam ze schodów, prosto na śniadanie. Przy stole siedzieli wszyscy. Podniosłam dumnie głowę i usiadłam obok Ryana. Zaczęłam nakładać sobie tosty na talerz, gdy usłyszałam głos Sue.
- Dziecko, wszystko u ciebie dobrze ? Wczoraj, kiedy zamknęłaś się w pokoju, baliśmy się z Johnem, że sobie coś zrobisz. Czemu wyszłaś ?
- Wiesz Sue, czasami człowiek potrzebuje odizolować się od reszty świata aby zastanowić się nad swoimi błędami. – tu zerknęłam na O’Connela, który jak gdyby nigdy nic, przeżuwał śniadanie.
- Aha. Dobra, nigdy nie zrozumiem nastolatków w tych czasach. – kobieta westchnęła i nalała każdemu kawy do kubka. 
- Po prostu Sydney ma fochy i trzeba to przeczekać.
Myślałam, że przegryzę kubek kiedy piłam kawę i usłyszałam śmiech Ryana.
- Kuźwa, nie miałabym focha gdybyś mi wytłumaczył o co wczoraj chodziło tej dziewczynie kiedy..
- Zamknij się, Syd ! – krzyknął i przyłożył mi dłoń do ust.
- Nie uciszaj mnie ! – popchnęłam go, dzięki czemu wylądował na podłodze z krzesłem.
- Dzieci, uspokójcie się ! – małżeństwo podeszło do Ryana i spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
- Dziękuje za śniadanie. – warknęłam i chciałam uciec do swojego pokoju ale usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podbiegłam do nich i pisnęłam ze szczęścia kiedy zobaczyłam w nich Sive. Mulat był w niezłym szoku, kiedy wtuliłam się w niego z całej siły.
- Też się cieszę, że cię widzę, mała. Co powiesz na wspólny dzień z The Wanted a wieczorem imprezę z nami ? – poruszył brwiami.
- Z wielką chęcią. Poza tym Max mnie wczoraj zaprosił. – odpowiedziałam i pocałowałam go w polik.
Siva chwycił mnie za rękę a ja spojrzałam na Ryana. Patrzył na mnie.. Ze smutkiem ? Potrząsnęłam głową i ruszyłam za mulatem do jego białego porsche 911. Kiedy jechaliśmy w stronę domu chłopaków, wiedziałam, że będę musiała z nimi pogadać. Dziwne ale gdy nie mam Ryana, jedynymi bliskimi osobami dla mnie w Londynie, są właśnie oni.
- Syd, wszystko okey ?
- Hm ? – zerknęłam na Sive.
Dopiero teraz się skapnęłam, że staliśmy pod domem. Zerknęłam na Sive, który odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- Szczerze ? Nic nie jest okey. – rzuciłam i pospiesznie wyszłam z samochodu, podążając do drzwi.
Kilka kroków przed drzwiami, wybuchnęłam płaczem. Prawda jest taka, że jeszcze nigdy w życiu nie pokłóciłam się tak ostro z Ryanem. Kocham go jak brata a teraz to wszystko o czym wspólnie marzyliśmy poszło na marne.
- Syd.. – usłyszałam za sobą głos mulata.
Wprowadził mnie do środka i pomógł mi usiąść na kanapie, bowiem sama nie byłam w stanie nic zrobić. Siva pobiegł do kuchni a ja zostałam sama z chłopakami, którzy patrzyli na mnie zdziwieni.
- Sydney, co się stało ?
Koło mnie usiadł Max. Dotknął on lekko mojej dłoni ale ja ją zabrałam.
- Czemu mnie zostawiłeś ? – szepnęłam aby tylko on to usłyszał. – Potrzebowałam cię.
Max spojrzał na mnie ze smutkiem, uklęknął przede mną i chwycił mnie za dłonie.
- Przepraszam. Obiecuje, że następnym razem nie zostawię cię samej.
Patrzyłam na niego jakąś chwilę, aby w końcu pocałować go w usta. Był to szybki całus ale to wystarczyło aby wywołać u mnie fale gorąca. Max wydawał się być w szoku. Chwilę na siebie patrzeliśmy ale w końcu odwróciliśmy od siebie wzrok. Akurat z kuchni wyszedł Siva z kubkiem latte. Podniosłam do góry brwi i chwyciłam kubek.
- No nie wiem jak tobie, ale mnie zawsze poprawia ona humor. – uśmiechnął się, usiadł obok mnie i chwycił mnie za dłoń. – A teraz ładnie opowiedz co się stało.
Spojrzałam na chłopców. Cała piątka wgapiała się we mnie z oczekiwaniem, więc musiałam tak czy siak opowiedzieć im o wszystkim. Dobra, w sumie to chciałam im o tym powiedzieć bo miałam na dzieję, że będą w stanie mi jakoś pomóc.
Z westchnieniem zaczęłam opowiadać im o wczorajszym zdarzeniu, ze wszystkimi szczegółami. Gdy doszłam do dzisiejszej kłótni z Ryanem, z oczu poleciały mi kolejne łzy. Jezu, ile ja się jeszcze w życiu naryczę ?!
- Hej, mała. Nie płacz. – Tom przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem.
- Dziękuję wam. – uśmiechnęłam się słabo.
- Nie masz za co ! Zawsze możesz na nas liczyć, mała. – odparł Jay i w końcu wyszło na to, że staliśmy w szóstkę, przytulając się do siebie.
Po chwili, gdy staliśmy objęci, zauważyłam, że Nathan patrzy na coś poza nami.
- Ludzie, jeżeli chcemy iść dzisiaj na balety to radzę się pośpieszyć. Im więcej czasu na chlanie tym lepiej. – zawołał i ruszył do drzwi.
- Mistrz picia się znalazł – mruknął Max i razem ruszyliśmy do samochodu.
Chłopcy postanowili pojechać na imprezę autem a nazajutrz kazać ich kierowcy je zwrócić. Było to w sumie bez sensu, bo od razu mogliśmy jechać z kierowcą i problemu by nie było, ale skoro oni tak chcieli to okey. Siva pobiegł po samochód i już po chwili zatrzymał się dokładnie przy nas. Obok kierowcy usiadł Jay a na tylnych siedzeniach usadowili się kolejno Max, Tom i Nathan.
- No spoko nie. – rzekłam ze śmiechem.
- Królewno, wskakuj.
Nachyliłam się i zerknęłam na Georga z miną typu ,, wtf ‘’.
- No co ?
- Czy ty widzisz dodatkowe siedzenie ? Bo ja nie.
- No jak nie. – uśmiechnął się i poklepał swoje nogi. – No dajesz. Moje kolanka się niecierpliwią.
Złapałam się za czoło idąc od drugiej strony. Z podniesioną brwią, otworzyłam drzwi i władowałam się na kolana Max’a.
- Umm, jak milutko. – zamruczał a w samochodzie dał się we znaki śmiech pozostałych.
No tak. Kolejna impreza z nimi będzie naprawdę interesująca.

Siemka. ^.^ Sorki, że tak długo nie dodawałam nic nowego ale wiecie.. Dużo wyjeżdżałam i w ogóle. Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu. 
Ps. Mimo iż moją stałą czytelniczką jest S an, za co cholernie dziękuję, mam nadzieję, że od września wróci tu trochę ludzi :) Do nexta : * 

2 komentarze:

  1. o proszę proszę. ktoś tu się rozkrecil ;)
    ale to było magiczne - te wejście nocne Maxa. ooooomm. ale za te znikniecie to by w pierdziel ode mnie dostal jak nic ^_^ ...
    poklocila się bbidulka .. ale chłopaki jej nie zostawia, co to to nie ;D !
    hahahahaha i jeszcze kolanka Maxia na końcu <3 xD epickie !.

    i calus był ! szybki bo szybki i przelotny, ale był ! już widziałam mine zaskoczonego Maxa :).

    rozdzial bardzo udany ! czekam na wydarzenia z imprezyyy ;)

    jako Twoja Mentorka - licze na szybko next bo się niecierpliwie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał...
    Nadrobiłam twojego bloga i powiem ci, że bardzo fajnie się go czyta :)
    Naprawdę masz talent dziewczyno :)
    Obiecuję, iż od dnia dzisiejszego będę systematycznie odwiedzać twojego bloga

    POzdrawiam i życzę weny :*
    time-is-slepping-away.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń