-
Kto mnie zabił ? – dopytywał się George.
Opanuj
się kobieto, przecież nie możesz mu powiedzieć. Nie teraz.
-
Nikt.
-
Jezu, Sydney ! – rozłączył się.
Boże,
robię z siebie idiotkę. Rzuciłam wściekła telefonem o podłogę ale usłyszałam
jak ktoś wychodzi z pokoju więc szybko położyłam się i udawałam, że śpię.
Moment, drzwi były zakluczone, więc miałam w dupie czy ktoś tu wejdzie, bo nie
wejdzie. Moje oczy powoli się zamykały ale moje wyostrzone zmysły usłyszały
delikatne pukanie w okno. Po cichu, z lekkim strachem otworzyłam je, stojąc pod
ścianą. Do pokoju wszedł Max. Ubrany był w czarny podkoszulek i szare spodnie
do kolan. Zamknął okno i podszedł do mnie. Parę sekund patrzył na mnie, aby po
chwili mnie przytulić. Z oddechem ulgi, wtuliłam się w niego mocno. Jednak nic
mu nie jest. Boże, jednak istniejesz ! Kocham cię za to !
-
Co się stało ? – zapytał patrząc mi w oczy.
-
Nic. Teraz już jest dobrze. – uśmiechnęłam się.
Chłopak
pokręcił głową, otarł mi łzy i zaniósł na rękach do łóżka. Delikatnie mnie na
nim położył i przykrył kołdrą. Gdy zobaczyłam, że kieruje się do wyjścia, a
raczej okna, pisnęłam.
-
Proszę, nie odchodź. Boję się. – szepnęłam.
Max
zerknął na mnie. W jego oczach musiałam wyglądać jak małe stworzenie, które boi
się nie wiadomo czego. Bałam się, że mnie zostawi. Nie przeżyłabym kolejnego
takiego snu. George podszedł do łóżka, zdjął buty i położył się obok mnie.
Kiedy tak leżał na boku, wtuliłam się w niego, tak mocno jak tylko umiałam.
Musiałam czuć jego obecność podczas snu. Już miałam zamknąć oczy ale poczułam,
że chłopak mnie przytula. Zerknęłam na niego i ujrzałam po ciemku jak się
uśmiecha. Odwzajemniłam gest i usnęłam.
Rano
obudził mnie hałas na dole. Pewnie było już późno bo domownicy zaczynali
krzątać się po kuchni. Wstałam, przeciągając się. Już chciałam położył stopy na
dywanie ale w ostatniej chwili przypomniała mi się noc i.. Max. Odwróciłam
gwałtownie głowę w bok ale nikt nie leżał na drugiej połówce łóżka. No tak, ta
piękna chwila nie mogła być wieczna. Westchnęłam i powlokłam się do łazienki.
Tam umyłam się i rozczesałam włosy. Z szafy wyciągnęłam odpowiednie ciuchy i
nałożyłam je na siebie.
Powoli
odkluczyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Zeszłam ze schodów, prosto na
śniadanie. Przy stole siedzieli wszyscy. Podniosłam dumnie głowę i usiadłam
obok Ryana. Zaczęłam nakładać sobie tosty na talerz, gdy usłyszałam głos Sue.
-
Dziecko, wszystko u ciebie dobrze ? Wczoraj, kiedy zamknęłaś się w pokoju,
baliśmy się z Johnem, że sobie coś zrobisz. Czemu wyszłaś ?
- Wiesz
Sue, czasami człowiek potrzebuje odizolować się od reszty świata aby zastanowić
się nad swoimi błędami. – tu zerknęłam na O’Connela, który jak gdyby nigdy nic,
przeżuwał śniadanie.
- Aha.
Dobra, nigdy nie zrozumiem nastolatków w tych czasach. – kobieta westchnęła i
nalała każdemu kawy do kubka.
- Po
prostu Sydney ma fochy i trzeba to przeczekać.
Myślałam,
że przegryzę kubek kiedy piłam kawę i usłyszałam śmiech Ryana.
- Kuźwa,
nie miałabym focha gdybyś mi wytłumaczył o co wczoraj chodziło tej dziewczynie
kiedy..
- Zamknij
się, Syd ! – krzyknął i przyłożył mi dłoń do ust.
- Nie
uciszaj mnie ! – popchnęłam go, dzięki czemu wylądował na podłodze z krzesłem.
- Dzieci,
uspokójcie się ! – małżeństwo podeszło do Ryana i spojrzeli na mnie ze
zdziwieniem.
-
Dziękuje za śniadanie. – warknęłam i chciałam uciec do swojego pokoju ale
usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podbiegłam
do nich i pisnęłam ze szczęścia kiedy zobaczyłam w nich Sive. Mulat był w
niezłym szoku, kiedy wtuliłam się w niego z całej siły.
- Też się
cieszę, że cię widzę, mała. Co powiesz na wspólny dzień z The Wanted a
wieczorem imprezę z nami ? – poruszył brwiami.
- Z
wielką chęcią. Poza tym Max mnie wczoraj zaprosił. – odpowiedziałam i
pocałowałam go w polik.
Siva
chwycił mnie za rękę a ja spojrzałam na Ryana. Patrzył na mnie.. Ze smutkiem ?
Potrząsnęłam głową i ruszyłam za mulatem do jego białego porsche 911. Kiedy
jechaliśmy w stronę domu chłopaków, wiedziałam, że będę musiała z nimi pogadać.
Dziwne ale gdy nie mam Ryana, jedynymi bliskimi osobami dla mnie w Londynie, są
właśnie oni.
- Syd,
wszystko okey ?
- Hm ? –
zerknęłam na Sive.
Dopiero
teraz się skapnęłam, że staliśmy pod domem. Zerknęłam na Sive, który odwrócił
się w moją stronę i patrzył na mnie smutnym wzrokiem.
-
Szczerze ? Nic nie jest okey. – rzuciłam i pospiesznie wyszłam z samochodu,
podążając do drzwi.
Kilka
kroków przed drzwiami, wybuchnęłam płaczem. Prawda jest taka, że jeszcze nigdy w
życiu nie pokłóciłam się tak ostro z Ryanem. Kocham go jak brata a teraz to
wszystko o czym wspólnie marzyliśmy poszło na marne.
- Syd.. –
usłyszałam za sobą głos mulata.
Wprowadził
mnie do środka i pomógł mi usiąść na kanapie, bowiem sama nie byłam w stanie
nic zrobić. Siva pobiegł do kuchni a ja zostałam sama z chłopakami, którzy
patrzyli na mnie zdziwieni.
- Sydney,
co się stało ?
Koło mnie
usiadł Max. Dotknął on lekko mojej dłoni ale ja ją zabrałam.
- Czemu
mnie zostawiłeś ? – szepnęłam aby tylko on to usłyszał. – Potrzebowałam cię.
Max
spojrzał na mnie ze smutkiem, uklęknął przede mną i chwycił mnie za dłonie.
-
Przepraszam. Obiecuje, że następnym razem nie zostawię cię samej.
Patrzyłam
na niego jakąś chwilę, aby w końcu pocałować go w usta. Był to szybki całus ale
to wystarczyło aby wywołać u mnie fale gorąca. Max wydawał się być w szoku.
Chwilę na siebie patrzeliśmy ale w końcu odwróciliśmy od siebie wzrok. Akurat z
kuchni wyszedł Siva z kubkiem latte. Podniosłam do góry brwi i chwyciłam kubek.
- No nie
wiem jak tobie, ale mnie zawsze poprawia ona humor. – uśmiechnął się, usiadł
obok mnie i chwycił mnie za dłoń. – A teraz ładnie opowiedz co się stało.
Spojrzałam
na chłopców. Cała piątka wgapiała się we mnie z oczekiwaniem, więc musiałam tak
czy siak opowiedzieć im o wszystkim. Dobra, w sumie to chciałam im o tym
powiedzieć bo miałam na dzieję, że będą w stanie mi jakoś pomóc.
Z
westchnieniem zaczęłam opowiadać im o wczorajszym zdarzeniu, ze wszystkimi
szczegółami. Gdy doszłam do dzisiejszej kłótni z Ryanem, z oczu poleciały mi
kolejne łzy. Jezu, ile ja się jeszcze w życiu naryczę ?!
- Hej,
mała. Nie płacz. – Tom przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem.
-
Dziękuję wam. – uśmiechnęłam się słabo.
- Nie
masz za co ! Zawsze możesz na nas liczyć, mała. – odparł Jay i w końcu wyszło
na to, że staliśmy w szóstkę, przytulając się do siebie.
Po
chwili, gdy staliśmy objęci, zauważyłam, że Nathan patrzy na coś poza nami.
- Ludzie,
jeżeli chcemy iść dzisiaj na balety to radzę się pośpieszyć. Im więcej czasu na
chlanie tym lepiej. – zawołał i ruszył do drzwi.
- Mistrz
picia się znalazł – mruknął Max i razem ruszyliśmy do samochodu.
Chłopcy
postanowili pojechać na imprezę autem a nazajutrz kazać ich kierowcy je
zwrócić. Było to w sumie bez sensu, bo od razu mogliśmy jechać z kierowcą i
problemu by nie było, ale skoro oni tak chcieli to okey. Siva pobiegł po
samochód i już po chwili zatrzymał się dokładnie przy nas. Obok kierowcy usiadł
Jay a na tylnych siedzeniach usadowili się kolejno Max, Tom i Nathan.
- No
spoko nie. – rzekłam ze śmiechem.
- Królewno,
wskakuj.
Nachyliłam
się i zerknęłam na Georga z miną typu ,, wtf ‘’.
- No co ?
- Czy ty
widzisz dodatkowe siedzenie ? Bo ja nie.
- No jak
nie. – uśmiechnął się i poklepał swoje nogi. – No dajesz. Moje kolanka się
niecierpliwią.
Złapałam
się za czoło idąc od drugiej strony. Z podniesioną brwią, otworzyłam drzwi i
władowałam się na kolana Max’a.
- Umm,
jak milutko. – zamruczał a w samochodzie dał się we znaki śmiech pozostałych.
No tak. Kolejna
impreza z nimi będzie naprawdę interesująca.
Siemka. ^.^ Sorki, że tak długo nie dodawałam nic nowego ale wiecie.. Dużo wyjeżdżałam i w ogóle. Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu.
Ps. Mimo iż moją stałą czytelniczką jest S an, za co cholernie dziękuję, mam nadzieję, że od września wróci tu trochę ludzi :) Do nexta : *
o proszę proszę. ktoś tu się rozkrecil ;)
OdpowiedzUsuńale to było magiczne - te wejście nocne Maxa. ooooomm. ale za te znikniecie to by w pierdziel ode mnie dostal jak nic ^_^ ...
poklocila się bbidulka .. ale chłopaki jej nie zostawia, co to to nie ;D !
hahahahaha i jeszcze kolanka Maxia na końcu <3 xD epickie !.
i calus był ! szybki bo szybki i przelotny, ale był ! już widziałam mine zaskoczonego Maxa :).
rozdzial bardzo udany ! czekam na wydarzenia z imprezyyy ;)
jako Twoja Mentorka - licze na szybko next bo się niecierpliwie :*
Łał...
OdpowiedzUsuńNadrobiłam twojego bloga i powiem ci, że bardzo fajnie się go czyta :)
Naprawdę masz talent dziewczyno :)
Obiecuję, iż od dnia dzisiejszego będę systematycznie odwiedzać twojego bloga
POzdrawiam i życzę weny :*
time-is-slepping-away.blogspot.com