Wystraszona,
odwróciłam się i moim oczom ukazał się chłopak po dwudziestce, czarne włosy
podniesione do góry i zielone oczy pokazywały jego ostrość. Chłopak miał
również dwudniowy zarost co dodawało mu uroku. Był wysoki i umięśniony. Jednym
słowem: przystojniak. Przejechał po nas wzrokiem, po czym zwrócił się do Ryana.
- Twoi znajomi ?
- Tak. – O’Connel
podszedł do nas i lekko objął mnie dłonią w pasie.
- Nie dotykaj mnie
! – krzyknęłam i wbiłam łokieć w jego brzuch.
Nawet jeśli bał się
tego kolesia, to niech nie zapomina, że nadal jestem na niego wściekła.
- Uuuu, trafiła nam
się ostra panienka. James jestem. – chłopak podał mi dłoń a kiedy podałam mu
swoją, cmoknął mnie w nią nie spuszczając ze mnie wzroku. – A ty ślicznotko,
jak ci na imię ?
- Nie mów. –
szepnął Ryan.
- Sydney. –
rzuciłam z uśmiechem i spojrzałam na Nathana. – To jest mój przyjaciel Nathan.
- Miło mi was
poznać. Naprawdę. – James uśmiechnął się i objął mnie w talii a Natha obdarzył
objęciem przez ramię, po czym ruszył z nami do swojego samochodu. – To moja
fura. Podoba się ?
Musiałam przyznać,
że jest w posiadaniu całkiem niezłej maszyny.
Wyswobodziłam się z
jego objęcia i przejechałam dłonią po masce samochodu.
- Piękny. –
szepnęłam sama do siebie.
Od zawsze lubiłam
szybkie auta ale nie tak żeby nimi jeździć.
- Widzę słońce, że
przypodobałaś sobie mój samochód. Chcesz się przejechać ? – James podszedł i
otworzył mi drzwi od strony pasażera.
Zerknęłam na
Nathana, który kręcił głową na znak, że się nie zgadza. Obok niego pojawił się
Ryan, który patrzył na mnie wzrokiem mówiącym ,, nie ufaj mu ‘’. Zaśmiałam się
i podeszłam do Jamesa, rzucając Sykesowi ciepły wzrok aby się nie martwił.
Przecież jadę z nim tylko dlatego aby pogadać z nim o Ryanie. Wsiadłam do
samochodu i zaczekałam aż James odpali silnik i ruszy z piskiem opon w stronę
miasta. James umiejętnie wyprzedzał kolejne samochody, za każdym razem mocniej
naciskając pedał gazu. Jechaliśmy już jakieś 200/h. Moje ręce zaciśnięte na
nogach, wylądowały nagle na desce rozdzielczej. Wyjrzałam przez przednią szybę.
Znajdowaliśmy się w jakimś lesie. Otaczała nas ciemność a jedyne co było
słychać to pohukiwania sowy. Zerknęłam na Jamesa z pytającą miną. Chłopak
przejechał dłonią po moim policzku i zaczął całować mnie po szyi.
- James ! Zostaw
mnie ! – wrzasnęłam i odepchnęłam chłopaka, dając mu przy okazji z liścia. –
Chce pogadać, jasne ?
- Wiesz, że
wolałbym co innego robić..
- Ale ja nie chce
robić tego z tobą.
- Jak nie ze mną to
z kim ? – James poruszył brwiami i położył swoją rękę na moim udzie.
- Nie ważne. –
kiedy poczułam jego dotyk, zagryzłam mocno wargę ale postanowiłam nie upominać
go bo inaczej może nie chcieć ze mną pogadać.
- No dobrze. W
takim razie o czym lub o kim chcesz pogadać, skarbie ?
- O Ryanie. A
dokładniej, chodzi mi o to, że przez was zmienił się nie do poznania. On jest
taki jak wy, on tylko udaje. Tak naprawdę jest inny.
- Coś podobnego.
Kotku, czy gdyby był inny zrobił by to o co go poprosiłem ? Wątpię.
Nie spodobał mi się ton jego głosu, dlatego mimo
rozumu, który kazał mi nie wdrążać się w szczegóły, zapytałam:
- A co takiego zrobił ?
- Zabił człowieka.
Natychmiast poczułam jak krew odpływa z całego
mojego ciała. Potrząsnęłam głową.
- Kłamiesz. – szepnęłam.
- Po co miałbym to robić ? Mamy nie przyjemną
sytuację z innym gangiem a mi przeszkadzał brat ich szefa. Ciągle wpierdalał
się w nasze bójki a i tak kończył z najgorszymi ranami. Oczywiście gdy Ryan
wykonał na nim trzykulową egzekucję, jego brat, Luke, przysiągł zemstę ale kto
by se nim zawracał głowę ? Od kilku dni nic się nie dzieję, więc chyba sobie
podarował.
- Ty kłamco !! – krzyknęłam i zaczęłam walić w niego
pięściami.
- Uspokój się, dziewczyno !
Jednak ja nie przestawałam. Po każdym ciosie, następował
jeszcze jeden, mocniejszy.
- Jak możesz opowiadać mi takie coś ?! Takie
kłamstwo ?! – pisnęłam i zaczęłam głośno płakać. – Nie wierze ci.
- Ej, pociesz się tym, że twój chłopak ma niezwykły
talent. Podziwiam go. Nie rycz, pomoczysz mi całą tapicerkę.
- Mam to w dupie ! Odwieź mnie. NATYCHMIAST !!! –
zakomenderowałam a gdy zobaczyłam jak James rozsiadł się wygodnie w fotelu i
zaczął się śmiać, chciałam otworzyć drzwi ale chłopak chwycił mnie za rękę.
- Nie pozwolę ci wysiąść. Nie może ci się nic stać.
– powiedział troskliwym głosem. Troskliwym ?!
- A skąd nagle taka troska o mnie, hm ? – warknęłam,
pozwalając kolejnym łzom spłynąć po poliku.
- Mam umowę z Ryanem. On robi co mu każe a ja w tym
czasie zapewniam ci ochronę przed Lukiem.
- Sam powiedziałeś, że nie ma się czego bać z jego
strony.
- Na razie. W każdej chwili może zaatakować, więc
rób co ci każe bo inaczej sam z tobą skończę. – puścił do mnie oko i włączył
silnik.
- Nienawidzę Cię ! Przez ciebie Ryan się zmienił.
- Zamknij się już. – rzucił leniwie James, i szybko
włączył się do ruchu drogowego.
Prychnęłam i znowu wybuchłam płaczem. A jeśli to co
powiedział ten dupek to prawda ? Co jeśli O’Connel rzeczywiście zabił człowieka
? Nawet jeśli James i jego banda go nie lubili to nie mieli prawa namawiać do
pozbycia się przez Ryana. Gdy tylko James podjechał pod hangar, wypadłam z
samochodu jak burza i natychmiast podbiegłam do Ryana, drąc się niemiłosiernie.
- Jak mogłeś !! Jak mogłeś się pytam ?! Zabić
niewinnego człowieka ?!
- Cicho Sydney ! – warknął.
- Nie uciszaj mnie ! Jesteś potworem ! Znamy się od
zawsze a ja dowiaduje się o takich rzeczach od tego kretyna ! Nie chce widzieć
cię więcej na oczy. Nie zadaję się z mordercami. – rzuciłam ze łzami w oczach,
po czym chwyciłam Nathana.
- Syd, wybacz. Miałem ci wszystko powiedzieć ale
chciałem abyśmy byli sami. Przez cały czas jeden z nich – wskazał na Sykesa –
kręci się wokół Ciebie.
- Bo to moi przyjaciele, idioto ! – krzyknęłam.
- Też nim jestem przypominam.
Podeszłam do Ryana, spojrzałam mu głęboko w oczy i
warknęłam.
- Już nie.
Po tych słowach, pociągnęłam Natha i po kilku
minutach po lotnisku nie było śladu. Kiedy znaleźliśmy się pod domem, uklękłam
na ziemi i zaczęłam głośno płakać.
Siemka ^^ Dzięki za komentarze < 33 Spokojnie, nie planuje związać Natha z Sydney.. :) Kolejny w piątek lub w weekend :* Do next'a x33
Ps. Ten rozdział mi się nie podoba.. -.-
woho ! powiało grozem i kryminalem !
OdpowiedzUsuńbez kitu Ryan zabil ? no nie wierze ! -.-
...co się dzieje ... wgl ten zbir z samochodu James ... no wykastrować tylko takiego !
ale na szczęście nie skrzywdzil Sydney i chwala za to !
no i ciekawe co teraz wymyślisz ... rzeczywiście grozi jej niebezpieczeństwo ?! mam nadzieje ze nie, helloł !
wenyyy zycze :) :*
O kurcze, się porobiło... ;/ Jakoś ciężko mi uwierzyć w to, że Ryan zabił człowieka. Nie wiem czemu, ale tak jest. No, a ten James, to jest zbyt pewny siebie, myśli, że może mieć wszystko - nie lubię takich. -.- Biedna Sydney, tak mi jej szkoda :( Mam nadzieję, że w tych trudnych chwilach Nathan z całą resztą jej nie opuszczą. :) A dla mnie mogłabyś połączyć Syd z Nathem. :3 Rozdział fantastyczny. :* Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny. :3 Do następnego.♥
OdpowiedzUsuń