niedziela, 20 października 2013

15. ,, NienawidzÄ™ CiÄ™ ! ''



Wystraszona, odwróciłam się i moim oczom ukazał się chłopak po dwudziestce, czarne włosy podniesione do góry i zielone oczy pokazywały jego ostrość. Chłopak miał również dwudniowy zarost co dodawało mu uroku. Był wysoki i umięśniony. Jednym słowem: przystojniak. Przejechał po nas wzrokiem, po czym zwrócił się do Ryana.
- Twoi znajomi ?
- Tak. – O’Connel podszedÅ‚ do nas i lekko objÄ…Å‚ mnie dÅ‚oniÄ… w pasie.
- Nie dotykaj mnie ! – krzyknęłam i wbiÅ‚am Å‚okieć w jego brzuch.
Nawet jeśli bał się tego kolesia, to niech nie zapomina, że nadal jestem na niego wściekła.
- Uuuu, trafiÅ‚a nam siÄ™ ostra panienka. James jestem. – chÅ‚opak podaÅ‚ mi dÅ‚oÅ„ a kiedy podaÅ‚am mu swojÄ…, cmoknÄ…Å‚ mnie w niÄ… nie spuszczajÄ…c ze mnie wzroku. – A ty Å›licznotko, jak ci na imiÄ™ ?
- Nie mów. – szepnÄ…Å‚ Ryan.
- Sydney. – rzuciÅ‚am z uÅ›miechem i spojrzaÅ‚am na Nathana. – To jest mój przyjaciel Nathan.
- MiÅ‚o mi was poznać. NaprawdÄ™. – James uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i objÄ…Å‚ mnie w talii a Natha obdarzyÅ‚ objÄ™ciem przez ramiÄ™, po czym ruszyÅ‚ z nami do swojego samochodu. – To moja fura. Podoba siÄ™ ?
MusiaÅ‚am przyznać, że jest w posiadaniu caÅ‚kiem niezÅ‚ej maszyny. 

                                         


Wyswobodziłam się z jego objęcia i przejechałam dłonią po masce samochodu.
- PiÄ™kny. – szepnęłam sama do siebie.
Od zawsze lubiłam szybkie auta ale nie tak żeby nimi jeździć.
- WidzÄ™ sÅ‚oÅ„ce, że przypodobaÅ‚aÅ› sobie mój samochód. Chcesz siÄ™ przejechać ? – James podszedÅ‚ i otworzyÅ‚ mi drzwi od strony pasażera.
Zerknęłam na Nathana, który krÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… na znak, że siÄ™ nie zgadza. Obok niego pojawiÅ‚ siÄ™ Ryan, który patrzyÅ‚ na mnie wzrokiem mówiÄ…cym ,, nie ufaj mu ‘’. ZaÅ›miaÅ‚am siÄ™ i podeszÅ‚am do Jamesa, rzucajÄ…c Sykesowi ciepÅ‚y wzrok aby siÄ™ nie martwiÅ‚. Przecież jadÄ™ z nim tylko dlatego aby pogadać z nim o Ryanie. WsiadÅ‚am do samochodu i zaczekaÅ‚am aż James odpali silnik i ruszy z piskiem opon w stronÄ™ miasta. James umiejÄ™tnie wyprzedzaÅ‚ kolejne samochody, za każdym razem mocniej naciskajÄ…c pedaÅ‚ gazu. JechaliÅ›my już jakieÅ› 200/h. Moje rÄ™ce zaciÅ›niÄ™te na nogach, wylÄ…dowaÅ‚y nagle na desce rozdzielczej. WyjrzaÅ‚am przez przedniÄ… szybÄ™. ZnajdowaliÅ›my siÄ™ w jakimÅ› lesie. OtaczaÅ‚a nas ciemność a jedyne co byÅ‚o sÅ‚ychać to pohukiwania sowy. Zerknęłam na Jamesa z pytajÄ…cÄ… minÄ…. ChÅ‚opak przejechaÅ‚ dÅ‚oniÄ… po moim policzku i zaczÄ…Å‚ caÅ‚ować mnie po szyi.
- James ! Zostaw mnie ! – wrzasnęłam i odepchnęłam chÅ‚opaka, dajÄ…c mu przy okazji z liÅ›cia. – Chce pogadać, jasne ?
- Wiesz, że wolałbym co innego robić..
- Ale ja nie chce robić tego z tobą.
- Jak nie ze mnÄ… to z kim ? – James poruszyÅ‚ brwiami i poÅ‚ożyÅ‚ swojÄ… rÄ™kÄ™ na moim udzie.
- Nie ważne. – kiedy poczuÅ‚am jego dotyk, zagryzÅ‚am mocno wargÄ™ ale postanowiÅ‚am nie upominać go bo inaczej może nie chcieć ze mnÄ… pogadać.
- No dobrze. W takim razie o czym lub o kim chcesz pogadać, skarbie ?
- O Ryanie. A dokładniej, chodzi mi o to, że przez was zmienił się nie do poznania. On jest taki jak wy, on tylko udaje. Tak naprawdę jest inny.
- Coś podobnego. Kotku, czy gdyby był inny zrobił by to o co go poprosiłem ? Wątpię.
Nie spodobał mi się ton jego głosu, dlatego mimo rozumu, który kazał mi nie wdrążać się w szczegóły, zapytałam:
- A co takiego zrobił ?
- Zabił człowieka.
Natychmiast poczułam jak krew odpływa z całego mojego ciała. Potrząsnęłam głową.
- KÅ‚amiesz. – szepnęłam.
- Po co miałbym to robić ? Mamy nie przyjemną sytuację z innym gangiem a mi przeszkadzał brat ich szefa. Ciągle wpierdalał się w nasze bójki a i tak kończył z najgorszymi ranami. Oczywiście gdy Ryan wykonał na nim trzykulową egzekucję, jego brat, Luke, przysiągł zemstę ale kto by se nim zawracał głowę ? Od kilku dni nic się nie dzieję, więc chyba sobie podarował.
- Ty kÅ‚amco !! – krzyknęłam i zaczęłam walić w niego pięściami.
- Uspokój się, dziewczyno !
Jednak ja nie przestawałam. Po każdym ciosie, następował jeszcze jeden, mocniejszy.
- Jak możesz opowiadać mi takie coÅ› ?! Takie kÅ‚amstwo ?! – pisnęłam i zaczęłam gÅ‚oÅ›no pÅ‚akać. – Nie wierze ci.
- Ej, pociesz się tym, że twój chłopak ma niezwykły talent. Podziwiam go. Nie rycz, pomoczysz mi całą tapicerkę.
- Mam to w dupie ! Odwieź mnie. NATYCHMIAST !!! – zakomenderowaÅ‚am a gdy zobaczyÅ‚am jak James rozsiadÅ‚ siÄ™ wygodnie w fotelu i zaczÄ…Å‚ siÄ™ Å›miać, chciaÅ‚am otworzyć drzwi ale chÅ‚opak chwyciÅ‚ mnie za rÄ™kÄ™.
- Nie pozwolÄ™ ci wysiąść. Nie może ci siÄ™ nic stać. – powiedziaÅ‚ troskliwym gÅ‚osem. Troskliwym ?!
- A skÄ…d nagle taka troska o mnie, hm ? – warknęłam, pozwalajÄ…c kolejnym Å‚zom spÅ‚ynąć po poliku.
- Mam umowę z Ryanem. On robi co mu każe a ja w tym czasie zapewniam ci ochronę przed Lukiem.
- Sam powiedziałeś, że nie ma się czego bać z jego strony.
- Na razie. W każdej chwili może zaatakować, wiÄ™c rób co ci każe bo inaczej sam z tobÄ… skoÅ„czÄ™. – puÅ›ciÅ‚ do mnie oko i wÅ‚Ä…czyÅ‚ silnik.
- Nienawidzę Cię ! Przez ciebie Ryan się zmienił.
- Zamknij siÄ™ już. – rzuciÅ‚ leniwie James, i szybko wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do ruchu drogowego.
Prychnęłam i znowu wybuchÅ‚am pÅ‚aczem. A jeÅ›li to co powiedziaÅ‚ ten dupek to prawda ? Co jeÅ›li O’Connel rzeczywiÅ›cie zabiÅ‚ czÅ‚owieka ? Nawet jeÅ›li James i jego banda go nie lubili to nie mieli prawa namawiać do pozbycia siÄ™ przez Ryana. Gdy tylko James podjechaÅ‚ pod hangar, wypadÅ‚am z samochodu jak burza i natychmiast podbiegÅ‚am do Ryana, drÄ…c siÄ™ niemiÅ‚osiernie.
- Jak mogłeś !! Jak mogłeś się pytam ?! Zabić niewinnego człowieka ?!
- Cicho Sydney ! – warknÄ…Å‚.
- Nie uciszaj mnie ! JesteÅ› potworem ! Znamy siÄ™ od zawsze a ja dowiaduje siÄ™ o takich rzeczach od tego kretyna ! Nie chce widzieć ciÄ™ wiÄ™cej na oczy. Nie zadajÄ™ siÄ™ z mordercami. – rzuciÅ‚am ze Å‚zami w oczach, po czym chwyciÅ‚am Nathana.
- Syd, wybacz. MiaÅ‚em ci wszystko powiedzieć ale chciaÅ‚em abyÅ›my byli sami. Przez caÅ‚y czas jeden z nich – wskazaÅ‚ na Sykesa – krÄ™ci siÄ™ wokół Ciebie.
- Bo to moi przyjaciele, idioto ! – krzyknęłam.
- Też nim jestem przypominam.
Podeszłam do Ryana, spojrzałam mu głęboko w oczy i warknęłam.
- Już nie.
Po tych słowach, pociągnęłam Natha i po kilku minutach po lotnisku nie było śladu. Kiedy znaleźliśmy się pod domem, uklękłam na ziemi i zaczęłam głośno płakać.
 
Siemka ^^ Dzięki za komentarze < 33 Spokojnie, nie planuje związać Natha z Sydney.. :) Kolejny w piątek lub w weekend :* Do next'a x33
Ps. Ten rozdział mi się nie podoba.. -.-

 

2 komentarze:

  1. woho ! powiało grozem i kryminalem !
    bez kitu Ryan zabil ? no nie wierze ! -.-

    ...co się dzieje ... wgl ten zbir z samochodu James ... no wykastrować tylko takiego !
    ale na szczęście nie skrzywdzil Sydney i chwala za to !

    no i ciekawe co teraz wymyślisz ... rzeczywiście grozi jej niebezpieczeństwo ?! mam nadzieje ze nie, helloł !

    wenyyy zycze :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze, siÄ™ porobiÅ‚o... ;/ JakoÅ› ciężko mi uwierzyć w to, że Ryan zabiÅ‚ czÅ‚owieka. Nie wiem czemu, ale tak jest. No, a ten James, to jest zbyt pewny siebie, myÅ›li, że może mieć wszystko - nie lubiÄ™ takich. -.- Biedna Sydney, tak mi jej szkoda :( Mam nadziejÄ™, że w tych trudnych chwilach Nathan z caÅ‚Ä… resztÄ… jej nie opuszczÄ…. :) A dla mnie mogÅ‚abyÅ› poÅ‚Ä…czyć Syd z Nathem. :3 RozdziaÅ‚ fantastyczny. :* Mam nadziejÄ™, że szybko dodasz kolejny. :3 Do nastÄ™pnego.♥

    OdpowiedzUsuń