wtorek, 17 września 2013

13. ,, Jak długo jeszcze będziesz tak naiwna ? ''



- Nic Ci nie jest ? Przyjechałem najszybciej jak mogłem. – Max pomógł mi wstać i natychmiast mnie przytulił.
Wiem, że to dziwne ale w jego ramionach czułam się bezpieczna. Wierzyłam, że w nich nikt nic mi nie zrobi. Podniosłam wzrok na Georga, który kciukiem wytarł mi łzy i pocałował w czoło.
- Dziękuję. – szepnęłam.
Łysy puścił do mnie oko i podszedł do wstrząśniętej Rose.
- To jest ta twoja koleżanka ? – uklęknął przed blondynką i posłał jej uśmiech, sprawiając, że dziewczyna mimo strachu, odwzajemniła gest.
- Tak. Zawieziesz ją do domu ? – zapytałam siadając obok dziewczyny.
- Nie ma problemu, tyle że ja nie pozwolę ci tu zostać samej.
- Max, błagam. Nie przesadzaj. Dam sobie rade.
- Jaaasne. Słuchaj, mam pewną propozycję i nie chce słyszeć słowa ,, nie ‘’.
- …
- Pakuj się. Wprowadzasz się do nas.
Nastała cisza, którą przerwałam głośnym śmiechem ale natychmiast spoważniałam.
- Nie.
- No Syd !
- Max, do cholery jak ty to sobie wyobrażasz. Nie mogę uciekać. Muszę mu pomóc. Ja wiem, że dawny Ryan jest i chce wrócić ale tamci mącą mu umysł. – spuściłam wzrok.
- Dziewczyno, nie rań mnie. Przecież on cię tu zmasakruje ! Naprawdę myślisz, że możesz mu pomóc ?! – chłopak wstał i podszedł do drzwi, otwierając je skinąwszy na Rose. – Poczekasz na mnie w samochodzie ? Stoi pod domem.
Blondynka skinęła głową i spojrzała na mnie.
- Jutro wszystko ci wyjaśnię. Przepraszam za niego. – rzuciłam i przytuliłam dziewczynę.
Było mi mega wstyd. Ryan straszył samym sobą a ja nie mogłam i nie wiedziałam jak mu pomóc. Jednak w duchu modliłam się aby w końcu dawny Ryan wrócił. Patrzyłam za Rose, kiedy wyszła z pokoju i zostałam ja sama z Maxem, który zamknął drzwi i oparł się o biurko ze skrzyżowanymi rękoma.
- Czemu nie chcesz sobie pomóc ?
- Bo ja nie potrzebuję pomocy. Tylko Ryan. Czemu nie możesz mnie zrozumieć ? Kocham go, Max. Jest mi najbliższy odkąd skończyłam cztery latka. Codziennie wychodziliśmy razem na dwór, spędzaliśmy każdy wolny czas razem. Był przy mnie gdy mój tata umarł, i wtedy gdy wszyscy odsunęli się ode mnie po tym jak po śmierci ojca diametralnie się zmieniłam. A teraz Ryan mnie potrzebuje, choć tego nie mówi. Znam go, dlatego proszę ! Pomóż mi pomóc jemu. – spojrzałam na niego, przełykając ślinę.
George patrzył na mnie z zamyśleniem.
- Jak długo jeszcze będziesz tak naiwna ? – zapytał.
W tym momencie, wstałam i jak piorun znalazłam się przed nim, jednocześnie uderzając go w twarz.
- Jak możesz ?! – krzyknęłam.
- A co, może nie jesteś naiwna ?! Wierzysz w rzecz niemożliwą. Masz racje, nie znam tego debila tak dobrze jak ty ale po tym co dzisiaj pokazał, mam już wystarczająco dobre zdanie o nim ! On Cie uderzył ! Przyjmujesz to do wiadomości ?! Zrobił to raz, drugi może być już jutro. Cały czas będziesz go broniła, mając nadzieję, że się zmieni. Będziesz ślepa na jego zachowanie i w końcu ten wariat przyłoży ci pistolet do głowy i pociągnie za spust ! Ogarnij się dziewczyno !
- A ty co, wróżka ?! Skąd wiesz co zrobi ?! A nawet jeśli nadal będzie wybuchowy, to jestem pewna, że nigdy mnie nie zrani fizycznie !
- Już to zrobił, przypominam.
- Wiesz, że nie o tym mówię.
- Nie chcesz pomocy, to nie. Ale nie przychodź do mnie potem, prosząc o nią. – po tych słowach podszedł do drzwi, ale nie wyszedł.
Zatrzymał dłoń na klamce i spojrzał na mnie.
- Zabił już Twoją psychikę i waszą przyszłość, tylko czekać aż zabije ciebie. – i wyszedł zostawiając mnie samą.
Poczułam jak drżą mi dłonie i wargi. Usiadłam na ziemi, opierając się o łóżko, próbując nabrać oddechu. Płakałam długo. Nie mogłam opanować się po zachowaniu przyjaciela i słowach Maxa. Jak on może twierdzić, że Ryan mnie zabije ?! Nie zna go. Chociaż, ja za dobrze chyba też nie. Przez całe życie miałam po drugiej stronie ulicy bratnią duszę, która zawsze mi pomagała. Nawet gdy w nocy płakałam z różnych powodów, wystarczył jeden telefon a ten głupol przychodził do mnie przez okno i leżał ze mną do rana. Jeśli Ryanowi coś się stanie, nie przeżyję tego. Jeśli go zabiją, zabiją też mnie. Nagle usłyszałam sygnał dochodzący z laptopa. Powoli usiadłam i zauważyłam, że przez Skype’a dobija się moja mama. Otarłam łzy i nacisnęłam słuchawkę.
- Witaj córeczko. – mama uśmiechała się ale gdy tylko mnie zobaczyła, przybrała wyraz zatroskanej. – Co się stało, kochanie ?
- Nic. Pokłóciłam się z Ryanem. Nic wielkiego. – nie mogłam jej powiedzieć o co chodzi, bo powiadomi rodziców chłopaka a na to nie mogłam pozwolić. Zawsze dawałam sobie radę z jego problemami to i tym razem mi się uda. Jestem tego pewna.
- O, tak mi przykro. Nie martw się dziecko, pogodzicie się. Jak zawsze zresztą.
- Wiem mamuś, ale wiesz, że nie lubię się z nim kłócić.
- Wiem ale pamiętaj, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Czas by poznać Ryana bardziej, może w przeszłości tkwi coś co podpowie ci jak przywrócić do życia dawnego Ryana. – gwałtownie spojrzałam na mamę.
- Skąd ty..
- Sydney, znam cie. Ryana też. I wiem, że się zmienił. Ciocia mi powiedziała, kiedy z nim gadała. Będzie dobrze słonce. Uwierz w to, tak jak wierzysz w waszą przyjaźń.
- Maaamooo.. Brakuje mi Ciebie. – dotknęłam dłonią jej policzka, klnąc pod nosem, że ona tego nie czuje.
- Mi ciebie też Dziubku. Zawsze możesz przyjechać na kilka dni i odpocząć.
- Nie mogę zostawić O’Connela samego. – zagryzłam dolną wargę.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu. Ktoś dzwonił. Sięgnęłam dłonią za laptop i spojrzałam na wyświetlacz. Nathan. Nathan ?! Zmarszczyłam brwi ale odebrałam.
- Haaaloo ?
- Syd, masz czas ? Wiem, że masz. Spotkamy się ? To ważne.
- Nath, skoro wiesz, że mam czas to po co pytasz ? Nie mam ochoty na widzenie się z kimś, zwłaszcza z jednym z was.
- Nie powiedziałem, że będą wszyscy. Chcę pogadać na osobności.
- I tu mnie zaskoczyłeś. Możemy się spotkać ale już nie dzisiaj. Jestem zmęczona, jutro mam pracę. Miałbyś czas o 16.30 ?
- Powinienem mieć. To przyjdę po ciebie i pójdziemy się przejść okey ?
- Dobrze. To do jutra. – lekko się uśmiechnęłam na myśl, że jutro spędzę dzień z najmłodszym z zespołu.
Dotąd nie miałam czasu na zamienienie z nim więcej słów niż parę jak się poznaliśmy a potem u nich w domu.
- Do zobaczenia, Syd.
Rozłączyłam się i schowałam twarz w dłoniach.
- Chłopak ? – usłyszałam mamę ale nie spojrzałam na nią.
- Nie. Kolega. Jeden z The Wanted. Mówiłam ci przecież, że spotkałam Sive.
- Pamiętam. A ten jak ma na imię ?
- Nathan. – westchnęłam.
- Podoba ci się ?
Zaśmiałam się .
- Nie, mamo.
- Nie on, mam racje ? No, kim jest ten chłopak ? Też jednym z nich ?
Powróciłam wzrokiem do matczynej twarzy, uśmiechając się.
- Noo. Ale powiedział dzisiaj za dużo słów, które zabolały. Nie warto..
- Nie warto zaprzątać sobie głowy takim kolesiem, który mówiąc te słowa może mieć rację. Sydney, nie możesz skreślać chłopaka, bo powiedział to co miał na myśli, nawet jeśli nie chciał tego powiedzieć albo powiedział abyś przemyślała wszystko. Może się martwi o ciebie. Pogadaj z nim.
- Mamo, nie mam ochoty. Może i masz racje, może przesadzam ale powiedział coś, czego mu nie wybaczę. A raczej przepowiedział.
- To znaczy ?
- Ehh.. – zamknęłam oczy i powiedziałam jednym tchem. – Że Ryan jest na tyle niebezpieczny, że w końcu może mnie zabić.
Między mną a rodzicielką zapanowała głucha cisza. Otworzyłam oczy i spojrzałam na mamę. Miała otwartą buzię ale po chwili ją zamknęła i przyłożyła swoją dłoń do czoła.
- Syd.. Jestem pewna, że Ryan nie jest do tego zdolny. Znaczysz dla niego więcej niż inni jego znajomi, nawet ci nowi. Nie przejmuj się tym co powiedział twój przyjaciel. Nie masz się co martwić. Ale skoro tak dobrze znasz Ryana, to wytłumacz koledze, że się myli.
- Nie chcę z nim gadać. Zresztą, uderzyłam go, więc sam pewnie nie będzie chciał gadać.
- Yhh, dziecko. Zrobisz jak zechcesz, to w końcu twoje życie. Od dwóch lat mi powtarzasz, że chcesz być dorosła, kierować sama własnym życiem więc ja w nie nie ingeruje. Mogę jedynie pomóc ci z Ryanem ale co zrobisz z przyjacielem.. To już twoja sprawa. Wiedz, że możesz na mnie liczyć.
- Wiem, mamuś. Dziękuję.
- Słońce, muszę kończyć. Pogadamy kiedy indziej. Będzie dobrze, żuczku. Trzymam kciuki.
- Jasne. Ucałuj Jordana. Pa. – wysiliłam na twarz jakiś tam uśmiech, po czym rozłączyłam się, wyłączyłam laptopa, przebrałam się w piżamę, umyłam i poszłam spać w towarzystwie bólu głowy.

 Cześć i czołem :3 No i są kolejne moje wypociny .. :D Uuu, Syd pokłóciła sie Maxiorem.. :c Mam nadzieję, że szybko się pogodzą.. :) Jak wam się podoba nowa piosenka naszych seksiaków ? Według mnie jest świetna.. ^^ Tak szczerze, że to nie piosenki ich która by mi się nie podobała.. :> 
Kuźwa, mam nadzieję, że chłopcy przyjadą do Polski.. *.*
No nic to, do nexta my lejdis < 3
Ps. Macie mojego e-maila w razie jakbyście chciały się ze mną skontaktować.. :P 
patizet@interia.eu

2 komentarze:

  1. U mnie smutno, u ciebie smutno...
    Cholera, co się z nami dzieje, że tak lubimy pisać w takiej tematyce???
    Rozdział jest boski, no ale z Maxem to przesadziła. Powinna go natychmiastowo przeprosić, bo się na ciebie wkurzę :P
    No i nasze kochane najmłodsze ciacho ^^
    Co on kombinuje? Czyżby miał jakieś refleksje odnoście rozmowy Maxa z Syd? Mnie tam się wydaje, że on również będzie się starał ją przekonać do decyzji Maxa. No ale może być i również drugi powód, mianowicie... nasz Baby Nath się zakochał! :D
    Eh, pisz kolejny rozdział, bo mnie teraz zaczyna zżerać ciekawość, a jak nie zdam w czwartek sprawdzianu z majcy, to będzie twoje wina :P

    Do następnego :*
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwsza kłótnia, pierwszy plask ! w twarz, pierwsze łzy i smutek, kurde ;)
    czadowy był rozdział
    ciekawe co nasz Baby Nath kombinuje ? ^^
    SHOW ME LOVE ♥ - więcej nie trzeba ;P
    ja też mam cichą nadzieję, że przypomną sb o tym, że Polska leży w Europie i to całkiem nie daleko od UK ;D
    tymczasem weeeny i następnego ;*

    OdpowiedzUsuń