sobota, 7 września 2013

12. ,, Czemu to robisz ? ''



Gdyby nie budzik, przespaÅ‚abym pewnie pierwszy dzieÅ„ w pracy. Leniwie usiadÅ‚am na łóżku i po przeciÄ…gniÄ™ciu siÄ™, wstaÅ‚am i podeszÅ‚am do szafy. Z na wpół przymkniÄ™tymi oczami, udaÅ‚am siÄ™ do Å‚azienki. Tam wzięłam orzeźwiajÄ…cy prysznic, po czym z wiÄ™kszÄ… dawkÄ… energii, wysuszyÅ‚am wÅ‚osy, pociÄ…gnęłam rzÄ™sy tuszem i przejechaÅ‚am różowym bÅ‚yszczykiem po ustach. Szybko siÄ™ ubraÅ‚am, po czym otworzyÅ‚am drzwi i siÄ™gnęłam po torebkÄ™. 

                                  



Chciałam właśnie wyjść z pokoju i skierować się do kuchni, ale w drzwiach stanął Siva ze śniadaniem na tacy. Moja mina: bezcenna.
- Yyy, co .. Co ty tu robisz ? – zapytaÅ‚am gdy trochÄ™ ochÅ‚onęłam na jego widok.
- No chyba nie chciaÅ‚aÅ› wyjść do pracy z pustym żoÅ‚Ä…dkiem ? – pomachaÅ‚ brwiami w tym samym czasie stawiajÄ…c tacÄ™ z jajecznicÄ… i gorÄ…cÄ… herbatÄ… na biurku.
- Tyle, że wÅ‚aÅ›nie zamierzaÅ‚am iść je sobie zrobić. – podrapaÅ‚am siÄ™ po gÅ‚owie. – Ty tu spaÅ‚eÅ› ?
- No tak, ale spokojnie, ugościłem się na podłodze.
- Dlaczego nic nie pamiętam ?
- Usnęłaś. Gadaliśmy do pierwszej a potem bum ! Położyłaś się i zasnęłaś. Nie chciałem zostawiać cię samej w szczególności gdy dzielisz piętro z tym idiotą.
- Siva.. – zaczęłam ale nie pozwoliÅ‚ mi dokoÅ„czyć.
- Tak wiem. Przesadzam ale nie chcÄ™ abyÅ› znowu zdzieraÅ‚a sobie przez niego gardÅ‚o. Masz pierwszy dzieÅ„ w pracy, do której ciÄ™ odwiozÄ™, wiÄ™c musisz być spokojna i opanowana, szczególnie, że praca w firmie nie jest Å‚atwa. – chÅ‚opak uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i usiadÅ‚ na krzeÅ›le obok mnie.
Spojrzałam mu głęboko w oczy. Poczułam zbierające się w moich oczach łzy. Od początku traktuje mnie jak przyjaciółkę, siostrę. Najgorsze było to, że nie wiedziałam jak mu się odwdzięczyć. Uśmiechnęłam się promiennie i cichym piskiem zarzuciłam ręce na jego szyję. Siedzieliśmy tak z dobre dwie minuty, kiedy Mulat odsunął mnie od siebie i nakazał szybko jeść śniadanie. Zjadłam z ogromnym apetytem, po czym kiedy Siva zaniósł naczynia do kuchni, spakowałam do torebki telefon i wyszłam z pokoju. Na korytarzy zastałam Ryana ubranego w swoje nowe ciuchy. Przewróciłam oczami i już chciałam zejść do przyjaciela, jednak blondyn chwycił mnie za rękę i chcąc nie chcąc, musiałam spojrzeć mu w oczy.
- Czego chcesz ? SpieszÄ™ siÄ™. – warknęłam.
- Jak mogÅ‚em zapomnieć. Pierwszy dzieÅ„ w pracy. ChciaÅ‚em tylko życzyć ci powodzenia. – kÄ…cik jego ust powÄ™drowaÅ‚ do góry.
- DziÄ™ki. – prychnęłam.
Wyrwałam się z jego uścisku i stanęłam na pierwszym schodku.
- Co siÄ™ z TobÄ… dzieje ? – szepnęłam, nie patrzÄ…c na chÅ‚opaka.
- Co masz na myśli ?
- Twoje zachowanie. – spojrzaÅ‚am na niego i od razu tego pożaÅ‚owaÅ‚am bo ujrzaÅ‚am przed sobÄ… dawnego Ryana, z uÅ›miechem ale jednoczeÅ›nie ze smutnymi oczami, które patrzyÅ‚y na mnie zawsze gdy miÄ™dzy nami dziaÅ‚o siÄ™ źle.
- Nie rozumiem. To nadal ja, Syd. – mruknÄ…Å‚.
- Nie, Ryan. Zmieniłeś się. Ty tego nie widzisz, ale ja, twoja najlepsza przyjaciółka, tak. Martwię się o ciebie.
- Nie potrzebnie. – Ryan podszedÅ‚ do mnie i pocaÅ‚owaÅ‚ w polik. – BÄ™dzie dobrze, Munro. – szepnÄ…Å‚, po czym zbiegÅ‚ ze schodów i wyszedÅ‚ z domu, zatrzaskujÄ…c za sobÄ… drzwi.
Wpatrzyłam się w balustradę, hamując łzy.
- Sydney, gotowa ? – Kaneswaran staÅ‚ u stóp schodów i patrzyÅ‚ na mnie z poniesionÄ… brwiÄ….
Potrząsnęłam głową, zeszłam ze schodów i wyszłam z domu. Na zewnątrz było chłodno ale nie zimno. Wiał wiatr ale przez chmury uparcie przebijało się słońce.
- Zapraszam. – usÅ‚yszaÅ‚am za sobÄ… Mulata, który wyprzedziÅ‚ mnie i podszedÅ‚ do swojego samochodu.
Pospiesznie wsiadÅ‚am do niego i po kilku sekundach mknÄ™liÅ›my już ulicami Londynu. W Å›rodku panowaÅ‚a cisza, przerywana muzykÄ… dobywajÄ…cÄ… siÄ™ z radia. Podczas gdy do firmy byÅ‚y jeszcze jakieÅ› 4km, miaÅ‚am w gÅ‚owie dzisiejszÄ… rozmowÄ™ z O’Connelem. SÅ‚owo, że jeżeli nasza rozmowa wpÅ‚ynie na mój humor dzisiaj w pracy, zabije Ryna. Na szczęście nie musiaÅ‚am o tym dÅ‚ugo myÅ›leć, bo już po chwili staliÅ›my na parkingu firmy.  WysiadÅ‚am z samochodu i chciaÅ‚am iść do wejÅ›cia ale w porÄ™ coÅ› sobie przypomniaÅ‚am, wiÄ™c cofnęłam siÄ™ i cmoknęłam SivÄ™ w policzek.
- DziÄ™ki, bracie. Spotkamy siÄ™ później ? – zapytaÅ‚am, uÅ›miechajÄ…c siÄ™.
- Dzisiaj odpada. Mamy wywiad w radiu ale jutro wszyscy jesteÅ›my do Twojej dyspozycji. – puÅ›ciÅ‚ mi oczko i lekko mnie przytuliÅ‚.
- Spoko, to do jutra. – jeszcze raz daÅ‚am mu buziaka, po czym wbiegÅ‚am do Å›rodka, wciskajÄ…c guzik od windy. 
W chwili gdy czekałam na windę, zastanawiałam się czy ja przypadkiem nie przesadzam. No bo Siva ma dziewczynę, ja jestem zauroczona Maxem, ale to nie on żegna mnie pod firmą. Zachowanie moje i Mulata nie wygląda na przyjacielskie ale skoro on nic do tego nie ma, to ja też mieć nie będę. Gdy winda nareszcie przyjechała, weszłam do niej i wcisnęłam piętro 6. Po 20 sekundach byłam na miejscu. Od razu skierowałam się do biura szefa. Gdy dostałam pozwolenie na wejście, usiadłam na wskazanym przez niego miejscu i posłałam Freesowi, swój najlepszy uśmiech.
- I jak, gotowa na pierwszy dzieÅ„ w pracy ? – zapytaÅ‚, w tym samym czasie parzÄ…c sobie kawÄ™.
- Tak. Dam z siebie wszystko. – zapewniÅ‚am.
- Bardzo mnie to cieszy. Jako, że pracuje tu Pani pierwszy raz, postanowiÅ‚em, że przez pierwszy tydzieÅ„ bÄ™dzie pomagaÅ‚a ci inna sekretarka. Polubi jÄ… Pani. Ufam je w peÅ‚ni, jest jakby mojÄ… drugÄ… rÄ™kÄ…. – zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ i wystukaÅ‚ jakiÅ› numer na telefonie. – Panno Davis, proszÄ™ do mnie. – odÅ‚ożyÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™ i popiÅ‚ Å‚yka kawy.
Po chwili do biura weszła smukła i wysoka blondynka. Dziewczyna miała oliwkową cerę i śliczne niebieskie oczy. Na jej twarzy gościł miły uśmiech. Na jej widok wstałam i wyciągnęłam w jej stronę dłoń.
- Syndey Munro. MiÅ‚o mi. – uÅ›miechnęłam siÄ™ ukazujÄ…c zÄ™by.
- Rosallie Davis, mów mi Rose. – puÅ›ciÅ‚a do mnie oko i zwróciÅ‚a siÄ™ do Freesa. – ZajmÄ™ siÄ™ niÄ… szefie. – kiedy ten skinÄ…Å‚ z uÅ›miechem gÅ‚owÄ…, blondynka pociÄ…gnęła mnie na zewnÄ…trz i zaprowadziÅ‚a mnie do mojego nowego biurka.
W owej firmie każde biurko było oddzielone od siebie ścianką, tak że każdy pracownik miał swój mały gabinet.
- To twoje miejsce pracy. Komputer jest na hasÅ‚o, które sama wymyÅ›lasz. DziÄ™ki temu nikt nie wkradnie i nie skopiuje twoich danych. Telefon masz tutaj, papiery dostajesz zazwyczaj od Freesa, rzadko od jego asystenta, Simona. Od razu ostrzegam, niezÅ‚y z niego podrywacz. Uważaj na niego. No, co dalej… A, tam masz mini kuchnie. Możesz zrobić sobie kawÄ™ albo cokolwiek innego. Za tamtymi drzwiami – pokazaÅ‚a na drzwi na koÅ„cu korytarza. – Jest toaleta. No w zasadzie masz tu wszystko czego potrzebujesz. Tablica korkowa, Å›mietnik i takie tam. A, zapomniaÅ‚abym najważniejszego. – chwilÄ™ pogrzebaÅ‚a w kieszeni aby po chwili podać mi kawaÅ‚ek papieru. – Tu masz numer do najlepszej cukierni w Londynie. RobiÄ… tam niesamowite pÄ…czki. Gdy tylko najdzie ciÄ™ na nie ochota, dzwoÅ„ Å›miaÅ‚o. – zaÅ›miaÅ‚a siÄ™, na co ja zaczęłam siÄ™ Å›miać.
- Dziękuje, Rose.
- Nie ma sprawy. Okey, lecÄ™ do swoich spraw. GdybyÅ› czegoÅ› potrzebowaÅ‚a, moje biurko jest na 5 piÄ™trze, drugie od lewej. Powodzenia. – już jej nie byÅ‚o.
Odetchnęłam i zajęłam się poznawaniem ludzi, no bo raczej wątpię abym dzisiaj dostała jakąś pracę. Poza tym wiem, że Frees specjalnie nic mi dał. Poznałam kilka osób tak więc o 16 byłam wolna. Wzięłam torebkę i ruszyłam do windy. Kiedy jechałam na dół, próbowałam wymyśleć hasło do swojego komputera. No tak, na takie coś potrzebny był pomysł a aktualnie nic nie przychodziło mi do głowy. Na parterze zauważyłam Rose, gadająca z jakimś pracownikiem. Podeszłam do niej i dotknęłam jej ramienia.
- Oh, Sydney. Nie strasz mnie. – zaÅ›miaÅ‚a siÄ™. – Poznaj Jude’a. Jude to jest Sydney.
Podałam dłoń nowemu koledze, po czym ten oświadczył, że musi już iść więc zostałam z dziewczyną sama.
- SkoÅ„czyÅ‚aÅ› już pracÄ™ ? –zapytaÅ‚am.
- Tak. A czemu pytasz ?
- Wpadniesz do mnie ? Napijemy siÄ™ wina, pogadamy. – podniosÅ‚am brew do góry.
- PrzekupiÅ‚aÅ› mnie winem, koleżanko. – uÅ›miechnęła siÄ™ i ruszyÅ‚a do wyjÅ›cia.
Rose jest chyba jedyną dziewczyną, którą znam a której uśmiech nie schodzi z ust. Po drodze do domu, gadałyśmy o pracy. Pytała jak minął mi pierwszy dzień i takie tam. Gdy doszłyśmy do celu, zaprowadziłam dziewczynę do siebie a sama zeszłam do kuchni po kieliszki i za pozwoleniem Sue, wzięłam z kredensu butelkę wina. W pokoju szybko się przebrałam i nalałam nam po kieliszku.

                                              


Rozmowa przebiegała luźno. Dowiedziałam się, że Rose przez pierwsze lata swojego życia mieszkała w Torronto, jednak po rozwodzie rodziców, zamieszkała z tatą w Londynie. Teraz mieszka sama ale ma stały kontakt z rodzicami. Polubiłam ją mimo iż dopiero ją poznałam. Około 21.00.Rosallie zaczęła szykować się do wyjścia, kiedy do pokoju wszedł jak gdyby nigdy nic Ryan, ubrany w szary dres.
- Syd, pożycz mi.. OÅ‚.. – powoli zmierzyÅ‚ blondynkÄ™ i zaczÄ…Å‚ do niej podchodzić.
Zauważyłam jej lekkie przerażenie, dlatego stanęłam na drodze chłopakowi.
- Spieprzaj z tÄ…d Ryan. – powiedziaÅ‚am ostro na co on spojrzaÅ‚ na mnie mrużąc oczy.
- Zjeżdżaj, Syd. – O’Connel odepchnÄ…Å‚ mnie dosyć mocno, podszedÅ‚ do Rose i chwyciÅ‚ jÄ… za nadgarstek.
- Puszczaj ! – pisnęła i próbowaÅ‚a siÄ™ wyrwać ale ten idiota trzymaÅ‚ jÄ… mocno.
- Ryan do cholery, puść jÄ… ! – krzyknęłam.
- Zamknij siÄ™ ! – warknÄ…Å‚ i przejechaÅ‚ wolnÄ… dÅ‚oniÄ… po policzku blondynki.
- Nie dotykaj mnie, zboczeńcu !
- Umm, niedostÄ™pna. LubiÄ™ takie. – zamruczaÅ‚ i zaczÄ…Å‚ caÅ‚ować jÄ… po szyi.
O nie ! Przegiął !! Podeszłam do niego i z całej siły uderzyłam w twarz. Ryan upadł puszczając Rose. Dziewczyna pisnęła i spojrzała na mnie ze strachem.
- Wszystko gra ? – wzięłam do rÄ™ki telefon i wcisnęłam zamierzony numer. Po dwóch sygnaÅ‚ach odezwaÅ‚ siÄ™ on.
- Halo ?
- Max, wybacz, że przeszkadzam ale jesteś mi bardzo potrzebny. Mógłbyś jak najszybciej przyjechać ?
- No nie za bardzo. Mamy wywiad i nie mogę opuścić zespołu.
- Wiem. Ale tu chodzi o Ryana. On..
- Już jadÄ™. – rozÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™.
Odetchnęłam z ulgą i wróciłam spojrzeniem na Rosallie. Siedziała na łóżku cała w szoku.
- Rose, spokojnie. Mój przyjaciel zaraz odwiezie cię do domu.
- Wiesz, nie to że jestem taka strachliwa ale on.. – zaczęła.
- Nic nie mów. Ja też bym się bała, chociaż mój charakter tego nie pokazuje.
- Powiedz, że to nie twój chÅ‚opak. – spojrzaÅ‚a na mnie ze smutkiem.
- Nie. Przyjaciel. – spuÅ›ciÅ‚am wzrok na chÅ‚opaka, który siedziaÅ‚ na podÅ‚odze i trzymaÅ‚ siÄ™ za obolaÅ‚e miejsce.
- Gdyby nie to, że siÄ™ przyjaźnimy, już dawno bym ci oddaÅ‚. – wstaÅ‚ i oparÅ‚ siÄ™ o Å›cianÄ™.
Prychnęłam i stanęłam oko w oko z Ryanem.
- ÅšmiaÅ‚o. Ja chÄ™tnie bym to powtórzyÅ‚a. – rzuciÅ‚am drwiÄ…cym uÅ›miechem.
Ryan zagryzł dolną wargę i chwycił mnie za nadgarstki, obracając, że teraz ja opierałam się o ścianę a on stał i wlepiał we mnie wzrok.
- No dajesz. Pamiętaj, że wiem o tobie bardzo dużo, i zawsze mogę to wykorzystać przeciw Tobie.
- Czemu to robisz ? Nie jesteÅ› taki. To sprawka tej rudej zdziry czy tego caÅ‚ego Jamesa ? – zapytaÅ‚am czujÄ…c w gardle gulÄ™.
- Nie waż się ich o cokolwiek osądzać.
- Bo co ? W ogóle kim jest ten James ? JakimÅ› chujem, który robi ciÄ™ w konia ! – krzyknęłam kopiÄ…c jednoczeÅ›nie Ryana w jÄ…dra.
- Kurwa, Sydney ! – wrzasnÄ…Å‚ i uderzyÅ‚ mnie w twarz.
Dzięki sile z jaką wykonał tę czynność, upadłam na ziemię, wypuszczając z oczu łzy.
Nagle do pokoju wparował jak dziki Max. Jego mina, gdy to zobaczył nie była za fajna.
- O, twój chÅ‚opak przyszedÅ‚. – Ryan zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ i podszedÅ‚ do Georga.
- Gdyby nie to, że jest tu Syd, przyjeżdżała by już po ciebie czarna karawana.
- Max ! – wrzasnęłam patrzÄ…c na chÅ‚opaków.
- Zobaczymy, kto pierwszy siÄ™ niÄ… przejedzie. Do nastÄ™pnego, kolego. MiÅ‚o byÅ‚o ciÄ™ poznać, Rose. Do zobaczenia niedÅ‚ugo Sydney. – po tych sÅ‚owach wyszedÅ‚ z pokoju zostawiajÄ…c nas samych.
 
Joł xD No i jest kolejny rozdzialik ;P Max bohater :D No ale spokojnie, między Syd a Georgem nie będzie za idealnie już niedługo.. ;) Planuję trochę konfliktów między tą dwójką.. < 33
Boże, szkoÅ‚a już mnie dobija. Jak dla mnie mogÄ… być już wakacje.. :/ Teraz nie bÄ™dÄ™ za czÄ™sto dodawaÅ‚a kolejnych rozdziałów ale postaram siÄ™ aby choć jeden pojawiÅ‚ siÄ™ tak co tydzieÅ„. 
Dobra, miłego czytania i do nexta .. :)
Ps. Dziękuję za komentarze x33

2 komentarze:

  1. Co mu odwaliło?!
    Zabiłabym go na miejscu, przysięgam.
    Rozdział jest super i szkoda, że będiesz dodawać rzadziej, no ale cóż... szkoła ważniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rayan ty pedofilu o krzywej gębie spieprzaj na drzewo i nie pokazuj się ludziom na oczy !
    Maxio jaki bohater ♥
    oby Rose nie przerwała kontaktów z Syd po tym co ten gnojek narobił, co za dziad tak w ogóle
    do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń