Do towarzystwa jakie zostało, gdy ich
opuściliśmy dołączyła pewna dziewczyna. Znałam ją jedynie z gazet i stron
plotkarskich ale widać było, że jej obecność wstrząsnęła Maxem, na tyle aby
odruchowo chwycić mnie za rękę.
- Michelle ?
Dzięki Max. Właśnie przypomniałeś mi jak ma
na imię twoja była.
- Cześć Misiaku. – brunetka podeszła do niego
i chciała go objąć ale gdy spojrzała na nasze ręce, cofnęła się o krok z
podniesioną brwią. – Oł, widzę, że już se kogoś znalazłeś.
- Hm ? Nie. Ona.. – George zagryzł wargę i
poczekał aż ja sprostuje sytuację.
- Nie jesteśmy razem. – rzuciłam i wyrwałam
dłoń, po czym usiadłam pomiędzy Rose a Nathanem.
- To się bardzo dobrze składa bo wiesz ja.. –
zaczęła Mich ale Max uciszył ją podnosząc prawą dłoń do góry.
- Szczerze ? Mam cie głęboko w dupie.
Skończyłem z tobą pół roku temu a teraz gdybym mógł cię prosić, opuść ten dom i
już nigdy nie zawracaj mi tyłka. – rzucił podniesionym głosem, poczym podszedł
do drzwi i otworzył je na oścież.
Aktorka spojrzała a niego jak na kogoś w
ogóle obcego.
- Max, nie poznaje cię. Kiedy się
rozstaliśmy, zapewniałeś mnie, że będziesz zawsze na mnie czekał, że zawsze
poświęcisz mi czas, mnie i moim problemom. Co się z tobą stało ? – podeszła do
niego i stanęła z nim tak blisko, że ich twarze dzieliło kilka centymetrów.
W tym momencie miałam ochotę ją zabić ale nie
mogłam pokazać, że moje ciało gotuje się z zazdrości. Zamiast tego, po prostu
wpatrywałam się w tę scenkę z coraz to większą chęcią zwymiotowania.
- Michelle, Michelle, Michelle.. – Max
zacmokał i wbił w nią wzrok. – Minęło pół roku. W ciągu tego czasu, ludzie się
zmieniają a ty już dawno przestałaś mnie obchodzić. Więc jeśli nie chcesz abym
powiedział coś czego będę żałował, idź już.
- Wiesz co, skarbie ? Wolałam cię wtedy kiedy
byliśmy razem, ale jak widać ktoś ma na ciebie niezły wpływ. – tu zerknęła na
mnie.
Wstrzymałam powietrze. Zespół gapił się
ciągle na kłótnie byłych ale i tak czułam, że kątem oka zerkają na mnie.
- Dosyć, kurwa wypad ! – George krzyknął i
wypchnął dziewczynę za drzwi. Gdy zobaczył przez wizjer, że Mich już poszła,
spojrzał na nas. – Muszę się napić. Ma ktoś ochotę na piwo ?
- Pytanie. – odpowiedział Tom i razem z Maxem
udał się do kuchni po alkohol.
Zerknęłam na zegarek. Było po dziesiątej,
czyli jeszcze nie jest tak późno. Jedno piwo mogę wypić a potem idę spać.
- Siva, zapodaj jakąś muzę, bo jakaś taka
stypa. – mruknął Nathan, cały czas lustrując wzrokiem Rose.
Kaneswaran włączył jakiś program muzyczny, na
którym leciała piosenka Beyonce. Uśmiechnęłam się pod nosem, bowiem artystka
była moją ulubioną piosenkarką. Po minucie do salonu weszli chłopcy z dostawą
procentów i kilkoma paczkami chipsów pod pachą. Parker rozsiadł się na podłodze
a George na pufie, zaraz obok mnie.
- Zastanawia mnie fakt, skąd Michelle
wiedziała gdzie teraz mieszkamy.. – usłyszeliśmy Maxa, który mierzył wzrokiem
każdego z zespołu.
- Pogięło cię ?! – wrzasnął Jay – Myślisz, że
któryś z nas z nią w ogóle gadał ?
- No nie wiem, Jay. Właśnie próbuję się
dowiedzieć.
- Ładne rzeczy się dzieją. Pracujemy razem,
przyjaźnimy się a ty nas posądzasz o zdradę.. Idę się zabić. – Jay wstał i
wyszedł z salonu.
- Jezu, McGuiness wracaj !
- Idę do kibla tak ?! – odkrzyknął loczek.
Wybuchłam śmiechem, do którego dołączył zaraz
cały zespół i Rose. Mieszkanie z tymi wariatami, to poważne wyzwanie. Około
jedenastej Rosallie oznajmiła, że idzie do domu, oczywiście Nathan poszedł ją
odprowadzić. Przewróciłam oczami i podeszłam do blondynki, mocno ja
przytulając.
- Widzimy się jutro. Tak ?
- No jasne. Zapomniałam ci powiedzieć. Mam
bardzo złą nowinę. – blondi spojrzała na mnie, zagryzając wargę.
- Noo.. – wstrzymałam powietrze.
- Frees wyjeżdża i do końca tego tygodnia i
cały następny tydzień zastępować go będzie Simon. – zmarszczyła nos.
Wypuściłam powietrze i westchnęłam.
- No nic, damy radę. Jakby co mam gaz
pieprzowy w torebce. – puściłam dziewczynie oko i odprowadziłam ją do drzwi.
Gdy zostałam sama z czwórką chłopaków,
przeciągnęłam się i zerknęłam na Sive.
- A takie pytanie: Gdzie ja mam spać ?
Kaneswaran już chciał odpowiedzieć ale Tom
zatkał mu dłonią usta.
- Mogę udzielić ci połowę swojego łóżka,
beybe. – brewki.
Przewróciłam oczami.
- Parker, idioto nasza księżniczka wołałaby spać
chyba z kimś z innym. – zerknęłam na Jaya, który wyszczerzył się w moją stronę,
po chwili zerkając na Maxa, który wyszedł z salonu.
- Jay, zamknij się lepiej. – Siva obdarzył
Loczka morderczym spojrzeniem, wziął mnie za rękę i pociągnął w górę po schodach.
Na górze, Mulat zaprowadził mnie do drzwi
które znajdowały się naprzeciwko pokoju Parkera. Hm, będę miała fajnego sąsiada
; )
- Skarbie, o to twój nowy pokój. – Siva
uśmiechnął się i otworzył drzwi, wpuszczając mnie do środka.
Na widok tego co tam zastałam, cofnęłam się o
krok z wrażenia, wpadając na Kaneswarana. Pokój był wielki. Ściany miał
czekoladowe ale ściana naprzeciwko dwuosobowego łóżka była pokryta fototapetą
czarnobiałego Londynu. Meble były z drewna koloru czarnego. Pościel na łóżku
była biało brązowa. Pokój miał również łazienkę, garderobę i okno z balkonem z
widokiem na Tamizę i Pałac Buckingham.
- I jak, podoba się ?
Powoli spojrzałam na Sive wzrokiem debila.
- Czy mi się podoba ? – szepnęłam – Czy mi
się podoba ?! Zwariowałeś ?! Jest genialny, nawet przesadzony bo ja aż takiego
nie potrzebuję. Sivaa.. – westchnęłam i rzuciłam się chłopakowi na szyję. –
Dziękuję ! Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek mogłam mieć. –
zawołałam i mocno się w niego wtuliłam.
Oczywiście Ryan i tak był dla mnie nadal
ważny ale w tym momencie to nie on był przy mnie ale Siva i reszta tych
głupoli.
- Cieszę się, że ci się podoba. – szepnął mi
do ucha.
Odsunęłam się od chłopaka i pocałowałam go w
policzek. W zamian Mulat obdarował mnie uśmiechem ukazującym białe zęby.
Zaśmiałam się i zerknęłam na budzik, który stał na nocnym stoliku.
- Oł, słońce nie chcę cie wyganiać ale jutro
mam pracę i muszę się wyspać.
- Nie ma sprawy. To dobranoc, Sydney. –
ostatni uśmiech i kilka sekund później zostałam sama w pokoju.
Westchnęłam i udałam się do łazienki. Wzięłam
szybką kąpiel, umyłam się i ubrałam w piżamę. Pięć minut później już spałam.
Poczułam jak coś ociera się o mój nos,
wywołując u mnie nagłe kichnięcie. Otworzyłam oczy, odgarniając z oczu grzywkę
i spojrzałam na Nathana, który pochylał się nade mną, trzymając stokrotkę w
lewej dłoni. Zmrużyłam oczy.
- Co ty tu robisz tak wcześnie ?
- Wcześnie ? Kochanie jest 7.00. Za dwie
godziny musisz być w pracy więc chyba dobrze, że dbamy o to abyś się nie spóźniła.
– szczerz Nathana-zajebisty jednym słowem.
- My ? Widzę tylko ciebie. – podparłam się na
łokciach mając nadzieję ujrzeć resztę bandy ale w pokoju byłam tylko ja i
BabyNath.
- No ja cię obudziłem, Tom i Jay robią
śniadanie więc radzę się Tobie pośpieszyć chyba, że chcesz trochę adrenaliny w
swoim życiu więc mały pożar ci nie straszny. –puścił oczko. – Max cię odwiezie
do pracy a Siva to Siva. On się tobą opiekuje 24/h na dobę więc wiesz.
Przewróciłam oczami i z bananem na twarzy
wygramoliłam się z łóżka i pogrzebawszy trochę w szafie, udałam się na poranną
toaletę. Szybki prysznic i umycie włosów to jest to. Sprawnie uwinęłam się z
makijażem i włosami, które związałam w warkocz. Ubrałam się i pociągnęłam
Młodego za rękę i zbiegliśmy prosto do kuchni.
W momencie gdy postawiłam nogę na podłodze w
kuchni, szybko się schyliłam. O mało nie dostałabym patelnią rzuconą przez
Parkera. Zdekoncentrowana rzuciłam ku niemu wilczy wzrok ale ten se nic z tego
nie zrobił, bo za bardzo był zajęty grożeniu Jayowi widelcem. McGuiness nie był
wcale lepszy, ponieważ przykładał Tomowi łyżkę do gardła.
- Panowie ! – krzyknęłam, że natychmiast na
mnie spojrzeli. – Co wy wyprawiacie ? Mądre posunięcie Tom, grożenie komuś
widelcem i rzucanie patelnią na oślep, a ty Jay co ty tak właściwie chcesz
zrobić mu tą łyżką ? – podeszłam do chłopaków i wyrwałam im narzędzia, po czym
nie zwracając uwagi na tarzającego się ze śmiechu Nathana, uderzyłam Jaya i
Toma w ramię. - Normalnie jak w przedszkolu. – wzniosłam ręce do góry i wzięłam
się za dokańczanie jajecznicy, którą ci debile próbowali zrobić.
- Syd, to nie moja wina. Chciałem właśnie
dodać śledzie do jajecznicy, kiedy ten dureń – Tom wskazał na McGuinessa –
uderzył mnie łyżką po głowie.
- Idioto, widziałeś kiedyś jajecznicę ze
śledziami ?!
- Widziałem. W twoim gównie ! – wrzasnął Tom.
Jay chciał się znowu rzucić na bruneta ale z
pomocą przybył Max i Siva. Odciągnęli chłopaków od siebie i nakazali im nakryć
do stołu.
- Jaka siara. – bąknął Siva mierząc Toma i
Jaya.
- Spokojnie. Nie zepsuli jedzenia więc jedno
im się udało. – mruknęłam i spojrzałam na Georga, który opierał się o blat i ze
skrzyżowanymi rękami, badawczo mnie obserwował.
Zagryzłam wargę i po chwili wyłączyłam palnik
i nałożyłam każdemu śniadanie na talerz. Posiłek odbył się w ciszy, ponieważ
dwie panienki miały na siebie focha, Siva pisał z kimś esemesy, Nathan próbował
językiem dotknąć swojego nosa a Max skrobał widelcem po talerzu. Podniosłam
wzrok na zegar. 8.20. Okey, czas mam niezły. Zebrałam talerze i włożyłam je do
zmywarki, po czym pocałowałam każdego chłopaka w policzek i ruszyłam do drzwi.
Oczywiście George już przy nich stał, otwierając je. Posłałam mu uśmiech i
podeszłam do jego camaro. Po dwóch minutach jechaliśmy do firmy, w grobowej
ciszy, którą po chwili przerwał Max.
- Sydney.. Mam pytanie. Oczywiście nie musisz
się zgadzać ale no wiesz.. Ja.. – poprawił się w fotelu i zagryzł dolną wargę.
- Pytaj śmiało. – zachęciłam.
Chłopak oparł głowę o zagłówek i zatrzymał
samochód na światłach, po czym zerknął na mnie, oblizując wargi ze
zdenerwowania. Zmrużyłam oczy. O co ci chodzi, Max ?
- Syd, umówisz się ze mną ?
No i jest kolejny rozdział, po miesiącu, no ale nikt nie dodaje komentarzy, oprócz nominowań więc...
Dobra, serio zastanawiam się czy nie skończyć swojej działalności na tymże blogu. Po uważam, że jeżeli nikt nie komentuje, to po co mam pisać coś, co nikt nie czyta ?
Zastanowię się jeszcze, bo i tak to wszystko od was zależy.. -.-
No to zostawiam was teraz z tym rozdziałem, ciekawa czy ktoś się skusi na jego przeczytanie i skomentowanie.. O.o
Nie, nie, NIE! Nie wasz się kończyć, usuwać czy co tam jeszcze chcesz zrobić! NIE!! Nie możesz przestać pisać, ponieważ jesteś zbyt dobra! Ten rozdział jest fantastyczny! W niektórych chwilach byłam przerażona, a w niektórych śmiałam się do rozpuku. Na przykład ta z Jayem, jak mówi, że idzie się zabić hahahhaha myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu xd Albo robienie jajecznicy rano ze śledziami .♥ Uwielbaim to, po prostu cudowne. :3 I teraz jeszcze Max... Mam nadzieję, że Sydney się zgodzi o co mocno proooooooszę. :3 Mam nadzieję, że wybijesz to sobie z głowy. :* Do następnego.♥
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do nagrody Liebster Award! Gratuluję! :* Więcej info ----> http://thewantedstoryyy.blogspot.com/2014/03/rozdzia102.html