poniedziałek, 3 marca 2014

17. ,, Mogę udzielić ci połowę swojego łóżka, beybe ‘’



Do towarzystwa jakie zostało, gdy ich opuściliśmy dołączyła pewna dziewczyna. Znałam ją jedynie z gazet i stron plotkarskich ale widać było, że jej obecność wstrząsnęła Maxem, na tyle aby odruchowo chwycić mnie za rękę.
- Michelle ?           
Dzięki Max. Właśnie przypomniałeś mi jak ma na imię twoja była.
- Cześć Misiaku. – brunetka podeszła do niego i chciała go objąć ale gdy spojrzała na nasze ręce, cofnęła się o krok z podniesioną brwią. – Oł, widzę, że już se kogoś znalazłeś.
- Hm ? Nie. Ona.. – George zagryzł wargę i poczekał aż ja sprostuje sytuację.
- Nie jesteśmy razem. – rzuciłam i wyrwałam dłoń, po czym usiadłam pomiędzy Rose a Nathanem.
- To się bardzo dobrze składa bo wiesz ja.. – zaczęła Mich ale Max uciszył ją podnosząc prawą dłoń do góry.
- Szczerze ? Mam cie głęboko w dupie. Skończyłem z tobą pół roku temu a teraz gdybym mógł cię prosić, opuść ten dom i już nigdy nie zawracaj mi tyłka. – rzucił podniesionym głosem, poczym podszedł do drzwi i otworzył je na oścież.
Aktorka spojrzała a niego jak na kogoś w ogóle obcego.
- Max, nie poznaje cię. Kiedy się rozstaliśmy, zapewniałeś mnie, że będziesz zawsze na mnie czekał, że zawsze poświęcisz mi czas, mnie i moim problemom. Co się z tobą stało ? – podeszła do niego i stanęła z nim tak blisko, że ich twarze dzieliło kilka centymetrów.
W tym momencie miałam ochotę ją zabić ale nie mogłam pokazać, że moje ciało gotuje się z zazdrości. Zamiast tego, po prostu wpatrywałam się w tę scenkę z coraz to większą chęcią zwymiotowania.
- Michelle, Michelle, Michelle.. – Max zacmokał i wbił w nią wzrok. – Minęło pół roku. W ciągu tego czasu, ludzie się zmieniają a ty już dawno przestałaś mnie obchodzić. Więc jeśli nie chcesz abym powiedział coś czego będę żałował, idź już.
- Wiesz co, skarbie ? Wolałam cię wtedy kiedy byliśmy razem, ale jak widać ktoś ma na ciebie niezły wpływ. – tu zerknęła na mnie.
Wstrzymałam powietrze. Zespół gapił się ciągle na kłótnie byłych ale i tak czułam, że kątem oka zerkają na mnie.
- Dosyć, kurwa wypad ! – George krzyknął i wypchnął dziewczynę za drzwi. Gdy zobaczył przez wizjer, że Mich już poszła, spojrzał na nas. – Muszę się napić. Ma ktoś ochotę na piwo ?
- Pytanie. – odpowiedział Tom i razem z Maxem udał się do kuchni po alkohol.
Zerknęłam na zegarek. Było po dziesiątej, czyli jeszcze nie jest tak późno. Jedno piwo mogę wypić a potem idę spać.
- Siva, zapodaj jakąś muzę, bo jakaś taka stypa. – mruknął Nathan, cały czas lustrując wzrokiem Rose.
Kaneswaran włączył jakiś program muzyczny, na którym leciała piosenka Beyonce. Uśmiechnęłam się pod nosem, bowiem artystka była moją ulubioną piosenkarką. Po minucie do salonu weszli chłopcy z dostawą procentów i kilkoma paczkami chipsów pod pachą. Parker rozsiadł się na podłodze a George na pufie, zaraz obok mnie.
- Zastanawia mnie fakt, skąd Michelle wiedziała gdzie teraz mieszkamy.. – usłyszeliśmy Maxa, który mierzył wzrokiem każdego z zespołu.
- Pogięło cię ?! – wrzasnął Jay – Myślisz, że któryś z nas z nią w ogóle gadał ?
- No nie wiem, Jay. Właśnie próbuję się dowiedzieć.
- Ładne rzeczy się dzieją. Pracujemy razem, przyjaźnimy się a ty nas posądzasz o zdradę.. Idę się zabić. – Jay wstał i wyszedł z salonu.
- Jezu, McGuiness wracaj !
- Idę do kibla tak ?! – odkrzyknął loczek.
Wybuchłam śmiechem, do którego dołączył zaraz cały zespół i Rose. Mieszkanie z tymi wariatami, to poważne wyzwanie. Około jedenastej Rosallie oznajmiła, że idzie do domu, oczywiście Nathan poszedł ją odprowadzić. Przewróciłam oczami i podeszłam do blondynki, mocno ja przytulając.
- Widzimy się jutro. Tak ?
- No jasne. Zapomniałam ci powiedzieć. Mam bardzo złą nowinę. – blondi spojrzała na mnie, zagryzając wargę.
- Noo.. – wstrzymałam powietrze.
- Frees wyjeżdża i do końca tego tygodnia i cały następny tydzień zastępować go będzie Simon. – zmarszczyła nos.
Wypuściłam powietrze i westchnęłam.
- No nic, damy radę. Jakby co mam gaz pieprzowy w torebce. – puściłam dziewczynie oko i odprowadziłam ją do drzwi.
Gdy zostałam sama z czwórką chłopaków, przeciągnęłam się i zerknęłam na Sive.
- A takie pytanie: Gdzie ja mam spać ?
Kaneswaran już chciał odpowiedzieć ale Tom zatkał mu dłonią usta.
- Mogę udzielić ci połowę swojego łóżka, beybe. – brewki.
Przewróciłam oczami.
- Parker, idioto nasza księżniczka wołałaby spać chyba z kimś z innym. – zerknęłam na Jaya, który wyszczerzył się w moją stronę, po chwili zerkając na Maxa, który wyszedł z salonu.
- Jay, zamknij się lepiej. – Siva obdarzył Loczka morderczym spojrzeniem, wziął mnie za rękę i pociągnął w górę po schodach.
Na górze, Mulat zaprowadził mnie do drzwi które znajdowały się naprzeciwko pokoju Parkera. Hm, będę miała fajnego sąsiada ; )
- Skarbie, o to twój nowy pokój. – Siva uśmiechnął się i otworzył drzwi, wpuszczając mnie do środka.
Na widok tego co tam zastałam, cofnęłam się o krok z wrażenia, wpadając na Kaneswarana. Pokój był wielki. Ściany miał czekoladowe ale ściana naprzeciwko dwuosobowego łóżka była pokryta fototapetą czarnobiałego Londynu. Meble były z drewna koloru czarnego. Pościel na łóżku była biało brązowa. Pokój miał również łazienkę, garderobę i okno z balkonem z widokiem na Tamizę i Pałac Buckingham.
- I jak, podoba się ?
Powoli spojrzałam na Sive wzrokiem debila.
- Czy mi się podoba ? – szepnęłam – Czy mi się podoba ?! Zwariowałeś ?! Jest genialny, nawet przesadzony bo ja aż takiego nie potrzebuję. Sivaa.. – westchnęłam i rzuciłam się chłopakowi na szyję. – Dziękuję ! Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek mogłam mieć. – zawołałam i mocno się w niego wtuliłam.
Oczywiście Ryan i tak był dla mnie nadal ważny ale w tym momencie to nie on był przy mnie ale Siva i reszta tych głupoli.
- Cieszę się, że ci się podoba. – szepnął mi do ucha.
Odsunęłam się od chłopaka i pocałowałam go w policzek. W zamian Mulat obdarował mnie uśmiechem ukazującym białe zęby. Zaśmiałam się i zerknęłam na budzik, który stał na nocnym stoliku.
- Oł, słońce nie chcę cie wyganiać ale jutro mam pracę i muszę się wyspać.
- Nie ma sprawy. To dobranoc, Sydney. – ostatni uśmiech i kilka sekund później zostałam sama w pokoju.
Westchnęłam i udałam się do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel, umyłam się i ubrałam w piżamę. Pięć minut później już spałam.

Poczułam jak coś ociera się o mój nos, wywołując u mnie nagłe kichnięcie. Otworzyłam oczy, odgarniając z oczu grzywkę i spojrzałam na Nathana, który pochylał się nade mną, trzymając stokrotkę w lewej dłoni. Zmrużyłam oczy.
- Co ty tu robisz tak wcześnie ?
- Wcześnie ? Kochanie jest 7.00. Za dwie godziny musisz być w pracy więc chyba dobrze, że dbamy o to abyś się nie spóźniła. – szczerz Nathana-zajebisty jednym słowem.
- My ? Widzę tylko ciebie. – podparłam się na łokciach mając nadzieję ujrzeć resztę bandy ale w pokoju byłam tylko ja i BabyNath.
- No ja cię obudziłem, Tom i Jay robią śniadanie więc radzę się Tobie pośpieszyć chyba, że chcesz trochę adrenaliny w swoim życiu więc mały pożar ci nie straszny. –puścił oczko. – Max cię odwiezie do pracy a Siva to Siva. On się tobą opiekuje 24/h na dobę więc wiesz.
Przewróciłam oczami i z bananem na twarzy wygramoliłam się z łóżka i pogrzebawszy trochę w szafie, udałam się na poranną toaletę. Szybki prysznic i umycie włosów to jest to. Sprawnie uwinęłam się z makijażem i włosami, które związałam w warkocz. Ubrałam się i pociągnęłam Młodego za rękę i zbiegliśmy prosto do kuchni.   

                                      
                           
W momencie gdy postawiłam nogę na podłodze w kuchni, szybko się schyliłam. O mało nie dostałabym patelnią rzuconą przez Parkera. Zdekoncentrowana rzuciłam ku niemu wilczy wzrok ale ten se nic z tego nie zrobił, bo za bardzo był zajęty grożeniu Jayowi widelcem. McGuiness nie był wcale lepszy, ponieważ przykładał Tomowi łyżkę do gardła.
- Panowie ! – krzyknęłam, że natychmiast na mnie spojrzeli. – Co wy wyprawiacie ? Mądre posunięcie Tom, grożenie komuś widelcem i rzucanie patelnią na oślep, a ty Jay co ty tak właściwie chcesz zrobić mu tą łyżką ? – podeszłam do chłopaków i wyrwałam im narzędzia, po czym nie zwracając uwagi na tarzającego się ze śmiechu Nathana, uderzyłam Jaya i Toma w ramię. - Normalnie jak w przedszkolu. – wzniosłam ręce do góry i wzięłam się za dokańczanie jajecznicy, którą ci debile próbowali zrobić.
- Syd, to nie moja wina. Chciałem właśnie dodać śledzie do jajecznicy, kiedy ten dureń – Tom wskazał na McGuinessa – uderzył mnie łyżką po głowie.
- Idioto, widziałeś kiedyś jajecznicę ze śledziami ?!
- Widziałem. W twoim gównie ! – wrzasnął Tom.
Jay chciał się znowu rzucić na bruneta ale z pomocą przybył Max i Siva. Odciągnęli chłopaków od siebie i nakazali im nakryć do stołu.
- Jaka siara. – bąknął Siva mierząc Toma i Jaya.
- Spokojnie. Nie zepsuli jedzenia więc jedno im się udało. – mruknęłam i spojrzałam na Georga, który opierał się o blat i ze skrzyżowanymi rękami, badawczo mnie obserwował.
Zagryzłam wargę i po chwili wyłączyłam palnik i nałożyłam każdemu śniadanie na talerz. Posiłek odbył się w ciszy, ponieważ dwie panienki miały na siebie focha, Siva pisał z kimś esemesy, Nathan próbował językiem dotknąć swojego nosa a Max skrobał widelcem po talerzu. Podniosłam wzrok na zegar. 8.20. Okey, czas mam niezły. Zebrałam talerze i włożyłam je do zmywarki, po czym pocałowałam każdego chłopaka w policzek i ruszyłam do drzwi. Oczywiście George już przy nich stał, otwierając je. Posłałam mu uśmiech i podeszłam do jego camaro. Po dwóch minutach jechaliśmy do firmy, w grobowej ciszy, którą po chwili przerwał Max.
- Sydney.. Mam pytanie. Oczywiście nie musisz się zgadzać ale no wiesz.. Ja.. – poprawił się w fotelu i zagryzł dolną wargę.
- Pytaj śmiało. – zachęciłam.
Chłopak oparł głowę o zagłówek i zatrzymał samochód na światłach, po czym zerknął na mnie, oblizując wargi ze zdenerwowania. Zmrużyłam oczy. O co ci chodzi, Max ?
- Syd, umówisz się ze mną ?

No i jest kolejny rozdział, po miesiącu, no ale nikt nie dodaje komentarzy, oprócz nominowań więc...
Dobra, serio zastanawiam się czy nie skończyć swojej działalności na tymże blogu. Po uważam, że jeżeli nikt nie komentuje, to po co mam pisać coś, co nikt nie czyta ?
Zastanowię się jeszcze, bo i tak to wszystko od was zależy.. -.-
No to zostawiam was teraz z tym rozdziałem, ciekawa czy ktoś się skusi na jego przeczytanie i skomentowanie.. O.o 

1 komentarz:

  1. Nie, nie, NIE! Nie wasz się kończyć, usuwać czy co tam jeszcze chcesz zrobić! NIE!! Nie możesz przestać pisać, ponieważ jesteś zbyt dobra! Ten rozdział jest fantastyczny! W niektórych chwilach byłam przerażona, a w niektórych śmiałam się do rozpuku. Na przykład ta z Jayem, jak mówi, że idzie się zabić hahahhaha myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu xd Albo robienie jajecznicy rano ze śledziami .♥ Uwielbaim to, po prostu cudowne. :3 I teraz jeszcze Max... Mam nadzieję, że Sydney się zgodzi o co mocno proooooooszę. :3 Mam nadzieję, że wybijesz to sobie z głowy. :* Do następnego.♥

    Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award! Gratuluję! :* Więcej info ----> http://thewantedstoryyy.blogspot.com/2014/03/rozdzia102.html

    OdpowiedzUsuń